niedawno wróciłam spod Klifa
w skrócie:
chodziłam i patrzyłam od 19
ok 20 spotkałam karmicielkę - nie widziała Fuksi
gadałyśmy z godzinę o tym i o owym
potem poszłam z Nią na obchód kocich stołówek i poznałam większość jej kotów (na terenie są 2 buro-białe, które przychodzą z podwórek i jadają w śmietnikach)
jedna jadłodajnia jest na terenie budowy (ale człowiek wejdzie), ale przyszły tylko 3 kotki
Fuksi nigdzie nie widać...
ilości kotów Wam nie powiem bo niezliczona ilość
karmicielka mówi jadnak że był ktoś tam sterylizować te koty...
(mówiła że 4 kocice zostay ciachnięte)
Jednak nie wszystkie...
widziałam 2 przecudne, przekochane, przepiękne i wogóle ok. 2 mieś(?) kocięta - ŚLICZNE są
czarno-białe zdaje sie tzw "klony"...
zdrowo wyglądające
nawet nie takie dzikie
pobawiłam sie w robienie kota w konia
i wołałam je
zaciekawione podeszły prawie na wyciągnięcie ręki
to tyle niestety
fuksiary brak:(
Karmicielka powiedziała że z tą budową kiepsko, bo ma 2 poziomowe podziemne garaże, gdzie koty mogą sie kryć a ludzi tam nie wpuszczają...
(nie wiem skąd ona to wie:/)
Pozdrawiam
A.