i cała relacja:
Byliśmy po Dyzia razem z Tomkiem.
Przy wejściu powitał nas Oskar, a Dyzio jak usłyszał wołanie Tomka wyszedł ze swojej budki.
Wypuściliśmy go na głaskanie, był szczęśliwy, łasił się do Tomka i do mnie
gdy otworzyłam okienko przyszły oba koty i równocześnie spokojnie wyglądały przez okno
kiedy Oskar zauważył, że Dyzio jest obok nasyczał na niego ostrzegawczo
zupełnie zresztą niepotrzebnie, bo Dyzio jak zwykle nie miał złych zamiarów.
zobaczcie jak to było:
http://www.youtube.com/watch?v=joogH45p ... e=youtu.beDyzio bardziej niż okienkiem był zainteresowany nami
przychodził, tulił się, potem szedł do drzwi ale już nie drapał w nie jak kiedyś
na okienku też się nie wywracał tylko wyglądał, wchodził między kraty
i wracał do nas
wyglądało to jak w prawdziwym domu - rodzina i zadowolony Dyzio
(+ Oskar, który też szuka domu)nakarmiłam Oskara, Dyzio podszedł blisko i też chciał spróbować, dostał trochę Felixa
zjadł a jak Oskar odszedł, jadł też przez chwilę z jego miski - czyli apetyt ma
z parapetu wzięłam go na ręce i włożyłam bez problemów do transportera - Dyzio był bardzo spokojny
w lecznicy pani doktor (CoolCaty) sprawdziła Dyziowi ucho i okazało się,
że ma tam dwie grudki z wydzieliny, które mu tak bardzo przeszkadzały
teraz już jest ok
Dyzio dostał do pyszczka tabletki, co fachowiec to fachowiec

Georginia napisała wczoraj w zeszycie że dała Dyziowi tabletki strzykawką
chyba sproszkowane tabletki tylko nie wiem czy proszek czy z wodą
dostałam wydrukowane wyniki ostatniego badania krwi z 29.05.13 :
kreatynina 3,17 (a 6.05.13 było 3,38)
mocznik 166,1 (a 6.05.13 było 180,2)
(czyli pomyliłam datę kastracji)zapytałam czy obróżka uspokajająca mogłaby się sprawdzić w przypadku Dyzia
ale pani doktor powiedziała, że nie, że te obróżki działają na lękliwe koty a Dyzio nie ma żadnych lęków
przez 10 minut byłam z Dyziem na słoneczku był przeszczęśliwy, ugniatał posłanko w transporterku
to cudowny kochany kot
dzisiaj w Łodzi gorąco i Dyzio dużo pił po podróży w nagrzanym samochodzie
Tomek zasponsorował mu stalową sporą miskę do zawieszenia na klatce - bardzo się Dyziowi spodobała
ponieważ zsikał się w transporterku więc w lokalu przetarłam go ręcznikiem papierowym z wodą i mydłem
- burczał co nieco ale trudno jak trzeba to trzeba, jeszcze jutro go znowu trochę umyję może mokrą szmatką tym razemdzisiejsza wizyta u Dyzia była jedną z najmilszych bo Torcik był szczęśliwy a my razem z nim
teraz jeszcze bardzo by się przydał do pełni szczęścia dom tymczasowy a najlepiej stały
ja myślę, że Dyzio chętniej by zjadał te kocie przysmaki z tabletkami gdyby mógł swobodnie chodzić po mieszkaniu
dzisiaj wcale nie znaczył wyglądało jakby zupełnie nie miał takiego zamiaru.
może już nie znaczy
oczywiście wiem, że nie może być wypuszczany w lokalu fundacji
bo gdyby jednak zdarzyło mu się siknąć to byłby problem
potem wkleję zdjęcia
odkupiłam żółtą łopatkę do żwirku, którą kilka dni temu złamałam