Niestety trzeba byc przygotowanym na wszystko; na to, ze choroba postepuje i nie da sie jej zatrzymac. Wiadomo, ze najgorsze moze nastapic w kazdej chwili: jutro, za tydzien, za miesiac-dwa, za pol roku... Ale ten kot tak bardzo chce zyc, tak bardzo kocha zyc, ze sie nie poddaje


Powinnismy wszyscy brac przyklad z Ozziego

A pamietacie, w jakim stanie Eustachy trafil do Justyny? Tez wydawalo sie, ze nie przezyje kilku tygodni... A nawet jesli przezyje to nie bedzie chodzil. Tez sie nie poddal, tez walczyl, tez tak jak Ozzi zaliczyl niejeden powazny kryzys, weci tez robili co mogli... Jego przypadek byl niemal beznadziejny! Skad te koty maja az tyle sily w sobie-nie wiem, ale podziwiam szczerze


Ja nie wytrzymalabym ani polowy z tego, przez co przeszedl Ozzi i ani 1/3 tego, co przeszedl Eustachy.
Wybieram sie w srode lub czwartek do mrusiow ucalowac te pysie kochane



Swoja droga-niezly paradoks: czlowiek powinien sie opiekowac zwierzetami, wiec to czlowiek powinien byc o wiele silniejszy od zwierzecia (przynajmniej tak z pozoru powinno byc), a zycie pokazuje, ze jest wrecz odwrotnie


W lutym minie 2 lata odkad Eustachy zamieszkal u Justy


Te zwierzaki mnie coraz bardziej zadziwiaja
