Bardzo wielkie dzięki za wszystkie wiadomości dotyczące Vincenta - ewa_mrau pilnie czyta i będzie stosować, my się uczymy

Dzięki Waszej akcji na FB już jest zainteresowanie maleństwem - ewa_mrau pilnie odpowiada na maile.
I tradycyjnie - raporcik sterylkowy
Wczoraj ok.18tej pojechałam sobie na Ossowskiego. Cztery weekendowe w lecznicy,. Nie będzie tłoku do klatek

Na miejscu jakieś kości, wielki pojemnik z ochlapami mięcha i muchami - na szczęście kawały wielkie, widać, że koty nie mialy ochot się z nimi mocować.
Koty pojawiły się natychmiast, mocno zainteresowane klatkami.

Szybciutko złapała się burasia – domowa, wyrzucona, matka młodziutkiej pingwineczki

Zaraz po niej jednookie czarnidełko, chyba facet

A potem przyszła karmicielka z mężem - pomagać, wabić koty do klatek, narzekać na kogoś, kto na złość te ochłapy położył (widziała je o 14.30, sprzątnęła przy mnie o 18.30).
Pojawil się krówek – nie z „tego rejonu”, ale. jakoś udało się powstrzymać zaangażowaną parę przed przegonienie mgo - bo „nie nasz”. Grzecznie się złapał.

A potem przyszła druga karmicielka i dwa buro-biale koty. I zaczęły się tańce wokół klatek, naganianie kotów jak kur do kurnika, nicianie, namawianie, i głośne zgrzyty zębów z mojej strony.
Mimo to złapała się bialo-burasia - ciężarna. Na drugiego chętnego buro-bialego zabrakło mi wolnej klatki, czasu (lecznice zamykali) i chyba cierpliwości

Zdążyłam przez 20tą zawieźć do lecznicy - miły pan dr tylko retorycznie spytał, czy byłam umówiona (ne byłam, oboje wiedzieliśmy), po czym zakasał rękawy, wyjął strzykawki…
Uciekłam
Dziś znów tam jadę. Nie wiem, ile jeszcze jest do złapania, karmicielki też nie wiedzą, ilośc wg cih danych waha sie od 11 do 21

Nie rozróżniają „swoich” kotów.
A potem jadę odebrać i wypuścić kocury.
I jeszcze raz zdjęcia kotów złapanych w weekend - tak ładnie wczoraj pozowały - dwa kocurki i dwie koteczki, dymna była w zaawansowanej ciąży, pingwineczka jest bardzo łagodna…

Kciuki, by po południu nie było deszczu – na razie ciemno, burzowo, pada i grzmi….
I żeby te ostatnie się złapaly..
Edit – pierwsza zlapana wczoraj burasia, ta „domowa wyrzucona matka młodej pingwineczki” to kocurek…
Nieustannie wzrasta mój podziw dla karmicielek i ich wiedzy o „ich” ktach kotach w ogóle

Czyli trzy kocurki + jedna ciężarna.
Dobre i to
