Nasze białaczkowce cz. 3

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 03, 2012 21:31 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

dziekuje Wam, strasznie to wszystko przezylam......
W poniedzialek wybieram sie z Mama na krew, testu raczej nie bedziemy robic dlatego, ze skoro dzieci, sa chore to ona na 100 procent tez.
Dla Filipka plan byl taki, zeby dac mu teraz Zylexis, ale zastanawiam sie, czy nie warto byloby zrobic krew i jemu i dopiero na podstawie wynikow dobrac leki, bo obawiam sie, ze jak teraz wykorzystamy Zylexis to w razie wystapienia objawow, no moze ten lek nie bedzie dzialal tak dobrze jak powinien...co o tym myslicie?

Moniunia

 
Posty: 40
Od: Pt lip 13, 2012 19:06

Post » Nie sie 05, 2012 1:56 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

To jest powazna choroba i nie powinno sie podawac leków bez konsultacji z weterynarzem, takie moje zdanie. Jesli masz mozliwosc zrob FIlipkowi badania.

Kasia91

 
Posty: 53
Od: Sob maja 05, 2012 12:09
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sie 05, 2012 9:40 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Dziewczyny w jakim wieku można kociakowi zrobić testy FELV/FIV ? Czy test musi być wykonany po pierwszych szczepieniach czy nie ma to znaczenia ?
Znajomej przyplątał się kociak ok 2 miesięczny, obecnie jest izolowany w domu ma dwa koty i nie wie kiedy może wykonać małemu testy.
Najprawdopodobniej kotek pójdzie do domu gdzie już są inne koty, dlatego testy obowiązkowo.
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Nie sie 05, 2012 10:24 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Miraclle pisze:Dziewczyny w jakim wieku można kociakowi zrobić testy FELV/FIV ? Czy test musi być wykonany po pierwszych szczepieniach czy nie ma to znaczenia ?
Znajomej przyplątał się kociak ok 2 miesięczny, obecnie jest izolowany w domu ma dwa koty i nie wie kiedy może wykonać małemu testy.
Najprawdopodobniej kotek pójdzie do domu gdzie już są inne koty, dlatego testy obowiązkowo.


podstawowe szczepienia możesz zrobic bez względu na testy, bez zaszczepienia przeciw białaczce.
Wiadomo jednak ze ze szczepieniami lepiej troszkę poczekać od momentu pojawienia się kota w domu bo może jakieś kk w nim siedzieć.
Jeśli jest potrzeba łaczenia z innymi kotami test można zrobic takiemu maluchowi. Zanim znajoma nabierze pewności że kot nie jest chory na np koci katar i podejmie decyzje o szczepieniu , to akurat upłynie trochę czasu i ok. trzymiesieczny kitek to dobry materiał :D na testy.

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Nie sie 05, 2012 12:08 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Wielkie dzięki, kocie zostało odrobaczone, za ok 4 tygodnie ma przyjechać na podstawowe szczepienia. Nie wiem czy kot zostanie czy pójdzie do innego domu. Na pewno do czasu szczepień i testów będzie izolowany.
Swoją droga niezły z niego łobuz :mrgreen:
Obrazek Obrazek Obrazek
Toffie [*] 15.03.2016r. , Kubuś [*] 07.12.2016r. , Julia (Dżulia) [*] 15.01.2018r.

Miraclle

Avatar użytkownika
 
Posty: 12355
Od: Wto maja 10, 2011 10:47
Lokalizacja: Jaworzno

Post » Nie sie 12, 2012 21:54 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Miałem nadzieję, że już nigdy nie będę musiał pisać w tym temacie, ale niestety...

Mama mojego kiciusia, którego białaczka i FIP wysłały za Tęczowy Most, na początku tygodnia zrobiła się jakaś osowiała i markotna, w środę nie chciała już nic jeść, więc pojechała do weterynarza - dostała kroplówkę i na tym się skończyło, dodatkowo lekarz powiedział, żeby przyjść w czwartek i zrobić badania krwi. Kilka godzin po powrocie do domu zaczęła się, trudno to inaczej określić, zwijać z bólu - może nie dosłownie, ale przewracała się z boku na bok i strasznie miauczała. No to z powrotem do weterynarza, gdzie dostała drugą kroplówkę i pobrano jej krew na badania, przy czym dr zaznaczył, że nie wie, co jej jest i żeby przyjść dnia następnego (jak będą wyniki - morfologia i biochemia).

Następnego dnia lekarz na podstawie morfologii (!) stwierdził białaczkę, powiedział że można ją potwierdzić testem, ale nie ma sensu, bo tego się i tak nie leczy. Test "wymusiliśmy". W tak zwanym międzyczasie kicia dalej nic nie chciała jeść, a w przychodni odmówili dania jej convalesence - bo skoro i tak nie je, to nic jej to nie pomoże. Gdybym już jednej białaczki u kota nie przeżywał, to może bym uwierzył - mój kot też nic nie chciał jeść, a r.c. support w proszku wcinał ze smakiem. W każdym razie wzięliśmy tę karmę i od wczoraj zjadła chociaż jedną saszetkę mokrej, dziś dostała pierwszy raz tę w proszku i wygląda na to, że jej smakuje, więc przynajmniej będzie ją czym karmić.

I teraz problem pod tytułem: czy zna ktoś w woj. świętokrzyskim jakiś gabinet, w którym leczą koty białaczkowe? W Kielcach na Wrzosowej jak widzą chorego kota to od razu "uśpić!", więc rozmowy z nimi za bardzo nie ma, a jakoś nie wyobrażam sobie wiezienia kici samochodem z Kielc lub Końskich do Warszawy na Białobrzeską... A może próbować się z kimś konsultować bez męczenia kotka transportem?

Zamieszczę wyniki, może komuś powiedzą coś więcej niż mnie i będzie w stanie doradzić jak jeszcze kicię wspomóc...

Morfologia
erytrocyty: 7,57 mln/mm3
hematokryt: 40,50%
hemoglobina: 12,50 g/dl (to chyba dobrze? ludzi z taką hemoglobiną przyjmują w stacji krwiodawstwa...)
leukocyty: 2,80 tys/mm3
trombocyty: 51,00 tys/mm3

Biochemia
ALT (GPT): 84,00
AST (GOT): 136,00
glukoza: 253,00 mg/dl
kreatynina: 1,10 mg/dl
mocznik: 37,00 mg/dl

PS Kotka ma 3,5 roku, przyplątała się do mnie w stanie błogosławionym 2 lata temu. Urodziły się 4 kotki, spośród których 2 poszły sobie gdzieś (i nikt nie wie gdzie), jeden został wydany, a jeden w/w nie żyje. O ile małe (poza tym wydanym) były wychodzące i mogły się gdzieś zetknąć z nosicielem, o tyle kocica trafiła pod dach bez wychodzenia na zewnątrz mniej więcej 3 miesiące po narodzinach młodych.... wychodzi na to, że zaraziła się gdzieś wcześniej, a mój puchaty kiciuś zaraził się od niej. Jak myślicie, czy ostatni z czwórki rodzeństwa powinien zostać zbadany? Ja bym mu zrobił test, tyle że ten w/w lekarz znowu mówi, że nie ma sensu.

Sorki, że tak chaotycznie... Jestem, delikatnie mówiąc, podłamany i trudno mi wyrazić myśli w uporządkowany sposób.
Obrazek

astarael777

 
Posty: 15
Od: Pt mar 02, 2012 20:20

Post » Nie sie 12, 2012 22:12 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Miraclle pisze:Wielkie dzięki, kocie zostało odrobaczone, za ok 4 tygodnie ma przyjechać na podstawowe szczepienia. Nie wiem czy kot zostanie czy pójdzie do innego domu. Na pewno do czasu szczepień i testów będzie izolowany.
Swoją droga niezły z niego łobuz :mrgreen:

Miło patrzeć jak koty broją :ok:

lidka02

 
Posty: 15914
Od: Czw cze 09, 2011 9:22

Post » Nie sie 12, 2012 22:48 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

czy możecie mi podpowiedzieć link do wątku białaczkowców do adopcji? jakoś nie mogę znaleźć w wyszukiwarce, a chciałabym tam dopisać Felvika...
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sie 13, 2012 9:40 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

astarael777 pisze:Miałem nadzieję, że już nigdy nie będę musiał pisać w tym temacie, ale niestety...

Mama mojego kiciusia, którego białaczka i FIP wysłały za Tęczowy Most, na początku tygodnia zrobiła się jakaś osowiała i markotna, w środę nie chciała już nic jeść, więc pojechała do weterynarza - dostała kroplówkę i na tym się skończyło, dodatkowo lekarz powiedział, żeby przyjść w czwartek i zrobić badania krwi. Kilka godzin po powrocie do domu zaczęła się, trudno to inaczej określić, zwijać z bólu - może nie dosłownie, ale przewracała się z boku na bok i strasznie miauczała. No to z powrotem do weterynarza, gdzie dostała drugą kroplówkę i pobrano jej krew na badania, przy czym dr zaznaczył, że nie wie, co jej jest i żeby przyjść dnia następnego (jak będą wyniki - morfologia i biochemia).

Następnego dnia lekarz na podstawie morfologii (!) stwierdził białaczkę, powiedział że można ją potwierdzić testem, ale nie ma sensu, bo tego się i tak nie leczy. Test "wymusiliśmy". W tak zwanym międzyczasie kicia dalej nic nie chciała jeść, a w przychodni odmówili dania jej convalesence - bo skoro i tak nie je, to nic jej to nie pomoże. Gdybym już jednej białaczki u kota nie przeżywał, to może bym uwierzył - mój kot też nic nie chciał jeść, a r.c. support w proszku wcinał ze smakiem. W każdym razie wzięliśmy tę karmę i od wczoraj zjadła chociaż jedną saszetkę mokrej, dziś dostała pierwszy raz tę w proszku i wygląda na to, że jej smakuje, więc przynajmniej będzie ją czym karmić.

I teraz problem pod tytułem: czy zna ktoś w woj. świętokrzyskim jakiś gabinet, w którym leczą koty białaczkowe? W Kielcach na Wrzosowej jak widzą chorego kota to od razu "uśpić!", więc rozmowy z nimi za bardzo nie ma, a jakoś nie wyobrażam sobie wiezienia kici samochodem z Kielc lub Końskich do Warszawy na Białobrzeską... A może próbować się z kimś konsultować bez męczenia kotka transportem?

Zamieszczę wyniki, może komuś powiedzą coś więcej niż mnie i będzie w stanie doradzić jak jeszcze kicię wspomóc...

Morfologia
erytrocyty: 7,57 mln/mm3
hematokryt: 40,50%
hemoglobina: 12,50 g/dl (to chyba dobrze? ludzi z taką hemoglobiną przyjmują w stacji krwiodawstwa...)
leukocyty: 2,80 tys/mm3
trombocyty: 51,00 tys/mm3

Biochemia
ALT (GPT): 84,00
AST (GOT): 136,00
glukoza: 253,00 mg/dl
kreatynina: 1,10 mg/dl
mocznik: 37,00 mg/dl

PS Kotka ma 3,5 roku, przyplątała się do mnie w stanie błogosławionym 2 lata temu. Urodziły się 4 kotki, spośród których 2 poszły sobie gdzieś (i nikt nie wie gdzie), jeden został wydany, a jeden w/w nie żyje. O ile małe (poza tym wydanym) były wychodzące i mogły się gdzieś zetknąć z nosicielem, o tyle kocica trafiła pod dach bez wychodzenia na zewnątrz mniej więcej 3 miesiące po narodzinach młodych.... wychodzi na to, że zaraziła się gdzieś wcześniej, a mój puchaty kiciuś zaraził się od niej. Jak myślicie, czy ostatni z czwórki rodzeństwa powinien zostać zbadany? Ja bym mu zrobił test, tyle że ten w/w lekarz znowu mówi, że nie ma sensu.

Sorki, że tak chaotycznie... Jestem, delikatnie mówiąc, podłamany i trudno mi wyrazić myśli w uporządkowany sposób.


wyniki zupełnie ok, prawie wszystko w gornej- tej pozytywnej gornej,

kreatynina lekko podwyższona , leukocyty obniżone a ast - dość wysokie ale bez przesady

coś się dzieje - może z nerkami moze z wątrobą. Podawałabym kroplówki z witaminami, i może ornipural. Nie wykluczone że trzeba wprowadzic antybiotyk. Jednak to lekarz musi zadzialac.
Wiesz , placisz wymagasz
Poza tym przy bialaczce leczy się choroby wywołane przez wirusa i tak powinni weci do tego podejść.

Stan koteczki ogolny jest dobry ale jak wiesz przy Felv wszystko zmienia się w pięc minut. Jak coś więcej się dowiem , dam znac

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Pon sie 13, 2012 9:42 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

jopop pisze:czy możecie mi podpowiedzieć link do wątku białaczkowców do adopcji? jakoś nie mogę znaleźć w wyszukiwarce, a chciałabym tam dopisać Felvika...


się zdenerwowwłam bo mój Grochu siedzi na tym wątku a ja go też nie mogę znaleźć. Jakbys miala, to daj znać, prosze

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Pon sie 13, 2012 9:48 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

a Ty przez "zobacz swoje posty" nie możesz go znaleźć?
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sie 13, 2012 10:34 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

jopop pisze:a Ty przez "zobacz swoje posty" nie możesz go znaleźć?


no właśnie nie mogę. Jeszcze spokojnie zobaczę

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Pon sie 13, 2012 10:38 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

asia2 pisze:wyniki zupełnie ok, prawie wszystko w gornej- tej pozytywnej gornej,

kreatynina lekko podwyższona , leukocyty obniżone a ast - dość wysokie ale bez przesady

coś się dzieje - może z nerkami moze z wątrobą. Podawałabym kroplówki z witaminami, i może ornipural. Nie wykluczone że trzeba wprowadzic antybiotyk. Jednak to lekarz musi zadzialac.
Wiesz , placisz wymagasz
Poza tym przy bialaczce leczy się choroby wywołane przez wirusa i tak powinni weci do tego podejść.

Stan koteczki ogolny jest dobry ale jak wiesz przy Felv wszystko zmienia się w pięc minut. Jak coś więcej się dowiem , dam znac

Dobrze wiedzieć, bo ten wet twierdzi, że wyniki są bardzo słabe, a ja sam o ile z ludzkiej morfologii jakieś wnioski jestem w stanie wyciągnąć, o tyle z kociej już nie bardzo.
Jakiś antybiotyk dostała raz czy dwa, króplówki, jak pisałem, dość regularnie. Wet powiedział, że jest problem z wątrobą - ale żadnych badań (oprócz wymienionych wyżej) nie robił. Mam wrażenie, że on się wcale nie stara... Jak pół roku temu "leczył" mojego Wowusia to mu chociaż usg zrobił, próbował stwierdzić jak duże spustoszenie wirus zdążył poczynić, a teraz nic...

Najgorzej, że właścicielka kici jest na warsztatach muzycznych z dziećmi (w roli nauczycielki) na drugim końcu Polski, ja jestem na praktykach w Lublinie, a kotka przebywa w obcym (nie do końca, bo już tam nie raz i nie dwa była) domu pod opieką mojej babci i zdaje się, że niezbyt jej się ta rozłąka podoba. Jak właścicielka przedwczoraj wieczorem urwała się z warsztatów i przyjechała, to kicia zaczęła troszkę jeść, wczoraj też jadła convalesence popołudniu, a wieczorem (jak pani już nie było) jakoś nie chciała. Z moim kotkiem było zresztą podobnie - jak uciekłem ze studiów i do niego przyjechałem, to zaczęło mu się tak gwałtownie poprawiać, że aż się wszyscy zdziwili...

Jeszcze nie wiem, jak przebiegła dzisiejsza wizyta u weta, nie mogłem się dodzwonić do babci, może jeszcze nie wrócili.
Obrazek

astarael777

 
Posty: 15
Od: Pt mar 02, 2012 20:20

Post » Pon sie 13, 2012 10:42 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

asia2 pisze:
jopop pisze:a Ty przez "zobacz swoje posty" nie możesz go znaleźć?


no właśnie nie mogę. Jeszcze spokojnie zobaczę


zapytaj Carmen201 np
ona tam wstawiła mojego GROCHA

ja się poddaje :oops:

asia2

 
Posty: 5689
Od: Sob wrz 04, 2010 14:43

Post » Pon sie 13, 2012 10:48 Re: Nasze białaczkowce cz. 3

Chodzi Wam o ten: viewtopic.php?f=13&t=135038 ?
Obrazek

astarael777

 
Posty: 15
Od: Pt mar 02, 2012 20:20

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 87 gości