Byłyśmy dziś z meggi 2 na cmentarzu. Przy kościele koło 8 kotów się stawiło, w tym szkieletorek. Wyglądał nieco lepiej niż poprzednio, zjadł do syta mięsa, gourmecika i pasty witaminowej. Futerko ciut ładniejsze. Dlatego odstąpiłyśmy od łapania go i wożenia po wetach (meggi zabrała kontenerek). Niech sobie przez lato biega po słońcu, a przed zimą zobaczymy, w jakiej będzie formie. Nie jest takim znów domowym miziakiem. Owszem, głaskać się pozwala, ale gdy go wzięłam w ręce, to udrapał i się wyrwał. Wg p. Wiesi on jest od paru lat na cmentarzu i nazywa się Hrypek. Poza tym to nowe młode się pokazało, głównie p. Ani, która karmiła w drugiej alejce przy kościele. Jest szansa, że zacznie się oswajać i wtedy złapie się to na sterylkę. Meggi przyuważyła też tę "ciężarną" niestety pod słońce, przemknął ciemny kształt, prawdopodobnie bury (wg P. Wiesi lekko rudawy). Meggi twierdzi, że sutki obciągnięte miała, czyli gdzieś karmi. Ale widziałyśmy ją sekundy, przebiegającą alejką od kościoła w głąb cmentarza.
W pozostałych miejscach nic jedzenia (tam p. Ania nie daje) i znajome koty. Wszędzie zostały zaopatrzone, również w czystą wodę.
Meggi wklei foty, jak się uda.
Wszystko wskazuje na to, że za 2-3 miesiące parę kotów na sterylki trzeba będzie złapać. Młode i mamuśkę
