Dzisiaj rano kociaki po swoim śniadanku zaczęły dokazywać. Głównie chłopcy uskuteczniali pościgi z łapoczynami włącznie. Ponia zmieniała miejsce obserwacji i cały czas bystro ich obserwowała. Gdy panowie się zmęczyli, to poszli na małą drzemkę - Kociś na poduchy pod kaloryferem a Szczęściarz pod szafę. Uśmialiśmy się bo zaraz za nim poszła Pona - to jej ulubione miejsce - i próbowała go przegonić. Dla niego sama obecność Pony już była zbyt dużym steresem i po chwili wyszedł. Ten chwilowy odpoczynek spowodował że Szczęściarz zainteresował się piłkami. Zaczął je turlać po pokoju. Jedna potoczyła się pod łapki Pony -oczywiście obserwowała poczyniania kumpla - ale chyba nie wiedziała co ma z tym zrobić, bo przyjglądała się piłce chwilę i odeszła.
Wydaje nam się że Pona albo wychowywała się sama albo nigdy nie miała zabawek i okazji by nauczyć się nimi bawić co jedno z drugim może iść w parze.