Bura... i inni - potrzebny DT dla trzech maluchów - Kraków

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 03, 2008 20:31

Nie zamieniaj, dokoć się :twisted:

Rustie

 
Posty: 2395
Od: Wto paź 21, 2003 6:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt paź 03, 2008 21:32

Rustie pisze:Nie zamieniaj, dokoć się :twisted:


Popieram ! Sobie zostaw Dupka, a Panu Mężowi weź Tygryska :)

Sorry za off topic ;)
Koto-kaś
Obrazek

ogrodniczka65

 
Posty: 692
Od: Śro paź 25, 2006 12:27
Lokalizacja: Biały Kościół

Post » Pt paź 03, 2008 21:47

Jaki off topic?!
To jest właściwy kierunek - dwa śliczne tgrysiątka czekają na domek. Gruby i Chudy, do wyboru. I śliczna dziewczynka, bura z białą krawatką, zupełnie jak ta na opakowaniu wiadomego drapaczka. 8)
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Pon paź 06, 2008 9:02

No to jak szukają, to sio na górę!
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

Post » Pon paź 06, 2008 9:07

O domek chętny na buraska :wink: . Wybijemy świerzba, odrobaczymy, zaszczepimy i będzie gotowy (nawet dwa). Najpierw fotki a potem będę jęczeć.
Mała dziewczynka:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Jest z niej śliczny grubasek. Taka mamusina córeczka - mała histeryczka i terrorystka. Jako jedyna na poczatku fuczała a teraz głaskana mruczy. Szaleje z chudym do upadłego. Gruby nie daje rady :wink: . Zdjęcia tylko śpiące, bo inne są rozmazane. Za szybko się poruszają i do tego pstrykam telefonem.
Gruby:
Obrazek Obrazek Obrazek
Gruby jest taki trochę ciapowaty. Nie za bardzo nadąża za rodzeństwem. Jak mała z chudym się tłuką to on tylko od czasu do czasu łapie któreś za ogon. Za to jako jedyny bawi się piórkami na patyku.
Chudy:
Obrazek Obrazek Obrazek
Chudy to największy pieszczoch. Myje wszystkie koty i się tuli. Jest uroczy. Jak go mama pucuje to on pucuje mamę. Jako jedyny miał lekkie problemy kupalowe ale mamy to już za sobą. Dzisiaj Nordstjerna zawiezie całą kolekcje kupali do badań. Mam nadzieję, że mamy pakiet standardowy a nie bonusowe pierwotniaki.
Mama:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
No i czas na problemy. Kotka nie może wytrzymać u mnie. Wypuściłam towarzystwo z łazienki na przedpokój to się dobija do pokoju. Jest niesamowicie towarzyska. Nie może usiedzieć w pomieszczeniu bez okien. W nocy gada, skacze na drzwi, zrzuca wszystko co jest w jej zasięgu. Dzisiaj gadała i rozrabiała do 4-tej w nocy, potłukła miski, chrupki były wszędzie. Nie dam rady. Ona jest kochana i niesamowicie potrzebuje kontaktu z człowiekiem. Ociera się o nogi, poddaje się każdym zabiegom. Głaskana wywraca się na plecy i wystawia brzuch do głaskania. Ale jest wtedy szczęśliwa. Jak znikam to jest dom wariatów. W środę wyjeżdżam i nie mogę zostawić takiego wariatkowa młodszej siostrze. Wiem że to trochę wcześnie ale chyba trzeba oddzielić matkę od małych, bo nie dam rady. Wykończę się i ja i ona.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 06, 2008 9:48

Maluchy są piękne :love:
Jak to burasy... ;)

A problemów z mamuśką nie zazdroszczę. Kurcze, może ktoś jednak sie zdecyduje wziąć ją na tymczas, bo szkoda takiej fajnej koty na powrót do natury...

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 06, 2008 14:11

Katastrofa
Kotka: lamblie, glisty, izospora
Kocięta: glisty, izospora
A mój Zenek lamblie ujemne. Czekałam na ten wynik z utęsknieniem i co? Sprowadziłam znowu do mojego mikro mieszkania zagrożenie dla rudego. Jestem załamana. Jeśli Nordstjerna i Tomek zdecydują to kotka wyląduje w ich garażu. Trzeba ją chyba szybko oddzielić od dzieci póki jeszcze nie mają lamblii (choć co do chudego to nie jestem pewna, bo jego kupala było mało w próbkach). Teraz kotka i małe biegają po łazience i przedpokoju (też tam mam coć jakby kuchnię) a moje koty siedzą w pokoju. Nie da się tak w 100% zapewnić bezpieczeństwa Zenkowi. Myję ręce, zmieniam buty ale niewiele więcej mogę zrobić i do tego jeszcze w środę wyjeżdzam a w mieszkaniu zostaje moja młodsza siostra. Z maluchami damy radę, bo one mogą być tylko w łazience (kotka nie jest w stanie w niej wytrzymać). Siedzę w robocie totalnie zdruzgotana. Miałabym ochotę wyrzucić je w miejsce skąd je zabrałam ale to tylko taki cholerny wewnetrzny bunt. Nie zrobię tego.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 06, 2008 14:31

:strach:

ależ hodowlę mają w sobie te biedne futra


Sylwka, współczuję sytuacji, każde wyjście jest niefajne...

sanna-ho

 
Posty: 7530
Od: Wto sie 28, 2007 13:41

Post » Pon paź 06, 2008 14:48

Rozmawiałam z lekarką. Jest jak najbardziej za oddzieleniem małych od matki. Dzisiaj dostaną pyrantelum i wszystko zależy od tego ile glist siedzi w kotach. Matka jedzie do Ewy i Tomka (dzięki wielkie, nie wiem co bym bez Was zrobiła). Mamy nie planować. Izospora to pikuś bo się podobno dobrze leczy. Zenek jeśli ma się zarazić to się zarazi. Nic już nie mogę zrobić. Za jakis czas powtórzę badania.
Myślę, że każdy kot łapany w Krakowie powinien być badany w kierunku lamblii. Nie ma co się oszukiwać, że lamblii nie ma gdy kot ładnie się załatwia. Kotka robi idealne kupale i co - ma niezły zestaw.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 06, 2008 15:11

Aby było weselej to jeszcze awaria wodociagu pod blokiem w którym mieszkam (własnie wyczytałam). Zalało Bronowicką i odcięli wodę. K... jak ja się będę myć przy tych pierwotniakach.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 06, 2008 15:21

ale jak to jest możliwe, że kotka ma, a kocięta - nie? :conf:

ja się kompletnie nie znam na pierwotniakach...

sanna-ho

 
Posty: 7530
Od: Wto sie 28, 2007 13:41

Post » Wto paź 07, 2008 7:48

Matko kochana... Się macie z tymi lambliami... Może te okażą się jakieś mniej odporne na antybiotyk?
Obrazek

marta79

 
Posty: 1613
Od: Czw sty 17, 2008 12:27

Post » Wto paź 07, 2008 8:08

sanna-ho pisze:ale jak to jest możliwe, że kotka ma, a kocięta - nie? :conf:

ja się kompletnie nie znam na pierwotniakach...

No właśnie możliwe choć pewnie mało prawdopodobne. To wszystko może być kwestia odporności. U mnie w domu nieodporny (na sterydzie) Zenek miał a Kaśka nie choć korzystały z jednej kuwety. Rozmawiałam z Nordstjerną na ten temat i możliwe, że małe mając jeszcze matczyną odporność jakoś się przed nimi bronią. Sama nie wiem. Moje domowe lamblie wybił ostatecznie aniprazol, bo Zenek ujemny. Pewnie trzeba będzie go spróbować i u matki. Za jakiś czas powtórzę badania małym.
Wczoraj dostały pierwszą dawkę pyrantelum. Polecam kupienie miętowego bo zupełnie nie protestowały, nie pluły. Matka tak samo. Pamiętam jak któreś maluchy dostawały u weta chyba bananowe to nie było tak łatwo. Potem dałam kluskom troszkę parafiny. Rano były dwa idealne kupale. W tym jeden z glistą.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 07, 2008 8:31

Jeszcze dopiszę.
Ze względu na lamblie i kokcydia mamuśka maluchów siedzi w klatce w garażu Nordstjerny. Mam nadzieję, że lamblie szybko się poddadzą. I teraz apel. Kotka jest niesamowicie towarzyska. Głaskana mruczy i przewraca się brzuchem do góry. Jest w pełni kuwetkowa (zupełnie sie nie krępuje i mogę stać obok gdy robi sio lub kupala :wink: ), poddaje się wszelkim zabiegom bez oporów, można ją nosić, brać na kolana, przytulać. Potrzebuje domu, bo wypuszczenie jej trzeba traktować jak ostateczność. Martwimy się jak da radę wytrzymać w klatce (mam nadzieję, że Ewa napisze jak minęła noc). Proszę myślcie o niej jeśli pojawi się gdzies wizja domu dla dorosłej przytulastej młodej (ona ma około 1.5 roku, pewnie nie więcej niż 2 lata) kotki. Oczywiście do domu mogłaby iść po wyleczeniu i sterylizacji.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 07, 2008 8:47

Jestem.
Kota wygląda depresyjne. :-(
Leży w klatce na płask, na gołej tekturze, obok kocyka. Nie wstała na mój widok, głaskana tylko słabiutko mruczy. Z misek nic nie zniknęło. Myślałam, że zastanę zdemolowaną klatkę po nocy, a tu tylko dwa siki w kuwecie i kupal twardy jak kamień, nawet trudno było rozgrzebać. Żadnej glisty nie znalazłam.

Wczoraj kotka w trakcie głaskania próbowała wyjść z klatki, mruczała, ugniatała tekturę, którą wyłożone jest dno. Dzisiaj nic. Nie wiem, jak taki kot wytrzyma Mogłam zabrać od Sylwki feliwaya, zupełnie o tym zapomniałam.

Czuję się paskudnie. Nasz dom powoli zaczyna przypominać obrzydliwe schronisko z oswojonymi kotami pozamykanymi w klatkach (Piskunek też już powinien śmigać luzem po domu :( ). Ja tak nie potrafię i nie chcę. TŻ mi wczoraj powiedział, że czuje się jak kat. Zamykać oswojoną, przyjazną, przytulastą kotę w klatce w pustym garażu, nie wiadomo na jak długo. Nie ma innej metody - kto zna Niuńka, wie dlaczego. A kokcydiów w stadzie już się pozbyliśmy. Nie zafunduję rezydentom, zwłaszcza Gackowi i Myśce, kolejnej edycji. I nie mam żadnych złudzeń - nikt nie weźmie ode mnie na tymczas kotki z pierwotniakami.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 320 gości