Podaję całościowe sprawozdanie z przebiegu leczenia 3 kociaków dzikusów:
Zacznę trochę od końca, bo należy się pochwalić, że dziki mają w końcu imiona
boks 1 Diesel, boks 2 Diuna, boks 3 Shira,
Kociaki mają około 5 miesięcy.
Kociaki mają KK i są strasznie zarobaczone, z powodu łapanki i przeżytego steru ich odporność bardzo się osłabiła. Do tego stopnia, że robale siedzące w małych brzuszkach przedostały się do wątroby i spowodowały objawy żółtaczki, Diesel nie może przełknąć, najprawdopodobniej robaki zaatakowały mu już płucka. Wszystkie trzy są na antybiotykach, dostały leki na robale, jednak z obawy przed zatruciem zdychających glizd lek podawany jest w mniejszej dawce, za to częściej ( raz na tydzień ) . Kotki mają już objawy neurologiczne. W piątek Diuna trafiła do weta, apatia, ciągła niechęć pokarmowa, odwodnienie, nietrzymający zwieracz, lejąca się maź kupopodobna - do żyły kroplówka, antybiotyki, lek na robaki i przeczekanie do następnego dnia, w sobotę brak poprawy, decyzja zabrania całej trójki. Diuna została w szpitaliku, biedactwo wycieńczone na maksa, rodzeństwo po kroplówkach wróciło do boksów, Shira ciupkę je kiedy karmi się ją strzykawką, Diesel nie chce nic i pluje. Sytuacja jest ciężka. Trzeba kontynuować zastrzyki, trzeba karmić na siłę, trzeba dać im ciepło, trzeba być przy nich.
Wiem, że jak już w końcu wyzdrowieją będą cudnymi małymi psotnikami, ale muszą wyzdrowieć....
Jutro będę odbierała Diunę ze szpitaliku, proszę też o dokupienie antybiotyków dla całej trójki. Chyba, że ja mam załatwić dla nich antybiotyki? Mówcie, bo nie wiem.