Kociara82 pisze:ja tez nie jestem zwolenniczka aborcji, chyba, ze sa ku temu medyczne wskazania, jak zagrozenie zycia matki itp. Tylko ze z drugiej strony...
Kotka w miocie moze miec nawet 8 kociat, sama wiesz, jak ciezko znalezc dobry dom dla kota. Wszyscy chca malenkie kociatka, bo sa slodkie, ta ich nieporadnosc i ciekawosc wszystkiego, co je otacza, ta rozpierajaca energia, gdy rosna i sie bawia...![]()
To jest przecudowne
![]()
Ale czesto, kiedy kociatko podrosnie, staje sie doroslym kotem, zaczyna znaczyc teren, rujki ma itp, to co takie domki robia? Pozbywaja sie kotka. Juz kotek nie jest piekny, slodki... juz jest ble... Efekt? Porzucone, bezdomne, glodujace kotki na naszych podworkowych smietnikach, w piwnicach... Bo co innego, jesli pozno zauwazylabys ciaze u kotki, a mialabys chetnych na kociaki, osoby zaufane, ktore nie porzuca, kiedy kocio podrosnie, gdybys miala pewnosc, ze znajdziesz temu jedynemu miotowi domki... Wtedy moglabys pozwolic kici urodzic, a potem jak najszybciej wysterylizowac. Ale czy masz wokol siebie tylu zaufanych ludzi? No wlasnie... A moglabys zyc z czystym sumieniem wiedzac, ze kocieta twojej kotki blakaja sie po piwnicach poszukujac jedzenia? A jakbys sie natknela gdzies na zwloki kota, niewazne z jakiej przyczyny smierc nastapila... nie zastanawialabys sie, czy to nie dziecko twojej kotki? Czulabys sie pewnie winna jego smierci, wtedy zalowalabys, ze jednak nie zdecydowalas sie na aborcyjna.
Inna opcja: wyobraz sobie, ze kotka jest w ciazy, urodzi kocieta, ale nie masz komu ich oddac... ktos "zyczliwy" doradza utopienie, lub uspienie slepego miotu. Czy nie lepiej wiec zrobic sterylke aborcyjna niz usypiac slepy miot? Moim zdaniem to jest znacznie gorsze od usuniecia ciazy! Kot nie potrafi tak jak czlowiek kontrolowac liczby swych ciaz. Gdybym ja miala kotke ktora bylaby kotna... wolalabym choc z ciezkim sercem poddac ja aborcyjnej niz... nie moge patrzec na biedy spragnione domu, blakajace sie po piwnicach, ktore gina to przez psa, to pod kolami samochodu... Wiec ze swojej strony zrobilabym wszystko, by temu zapobiec.
A najgorsza opcja?... kotka nie przezyje porodu?... Nie, dziekuje...
Wiem o tym....i pewnie jak będzie taka konieczność tak zrobie.
Przedwcoraj byłam u mojej sąsiadki która w mieszkaniu ma ok 50 kotów.Kasiu opowiadałam Tobie o niej. Byłam swiadkiem takiej rozmowy.Dzwoni do sąsiadki telefon,komuś umarła kotka zostawiła 7 kociąt,osoba dzwoniąca poszukuję kotki karmiącej.Sasiadka zaczyna irytowac się i krzyczy,że prosiła żeby kotke poddać aborcji.Osoba w słuchawce mówi,że od niej kocieta schodzą jak gorące bułeczki,że jest mnóstwo chętnych na kocięta.Na to sąsiądka w nerwach rzuca,że tylko pużniej ona zmuszona zbierac te gorące bułeczki po ulicach, wyrzucone jak czerstwy i spleśniały chleb....aż mnie zmroziło....i ile w tych słowach jest głębi i łogiki.




i