K-ów, życie toczy się dalej ....

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lut 13, 2010 20:36 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Akima pisze:
Wizyta przedadopcyjna Tosi trwała 2 godziny. Nie wiem co mysleć bo Tosia wstala dzisiaj lewą łapa a prawą lała kogo się da. Mam o nią zapytanie mailowe jeszcze wieć moze się gada pozbędę kiedyś. Teraz lezy podobno wyluzowana i daje się całować w pysk :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: Jutro dorwę to futro będzie latalo


Prawą?? ja bym powiedziała że wszystkimi czterema + wszystkimi zębiskami.. Grooooooooooźny kochany kotek :)
Obrazek

FUNDACJA STAWIAMY NA ŁAPY - NASZ WĄTEK NA FB https://www.facebook.com/stawiamynalapy/

katgral

 
Posty: 3407
Od: Pt gru 29, 2006 19:04
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lut 13, 2010 20:47 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

katgral pisze:
Akima pisze:
Wizyta przedadopcyjna Tosi trwała 2 godziny. Nie wiem co mysleć bo Tosia wstala dzisiaj lewą łapa a prawą lała kogo się da. Mam o nią zapytanie mailowe jeszcze wieć moze się gada pozbędę kiedyś. Teraz lezy podobno wyluzowana i daje się całować w pysk :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: Jutro dorwę to futro będzie latalo


Prawą?? ja bym powiedziała że wszystkimi czterema + wszystkimi zębiskami.. Grooooooooooźny kochany kotek :)


z adopcji nici?

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lut 13, 2010 21:47 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Link do wątku KIKURA :1luvu: : http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=107684, który Mu założyła Miszelina, co berci meaucoup.
Obrazek Obrazek

lutra

 
Posty: 5183
Od: Czw kwi 05, 2007 13:02

Post » Sob lut 13, 2010 23:37 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Na Kocimskiej w miarę spokojnie.
Armaturek w klatce przy schodach musiał wariować, bo wszystko poprzewracane, kuweta do góry nogami, piasek wszędzie, karton-budka przewrócony itd.
Musiałem go wyjąć i posprzątać w klatce.
Lusia albo ma rujkę, albo bardzo chce do człowieka. Miauczy bez przerwy, a jak się ją weźmie na ręce to zaczyna się rozciągać i dalej miauczy.
Kociak w ptasiej klatce strasznie miauczy. Porozwalał żwirek, trzeba było mu posprzątać i dopiero po zasłonięciu klatki uspokoił się co nie co.
Synowie Oli dziczeją.
O ile wczoraj Filek dawał się złapać, wziąć na ręce, to teraz po lekkim dotknięciu zaczął syczeć i podrapał.

Do osób odwiedzających Kocimską

Takie małe prośby:
- jeśli coś Ci spadnie obok pralki, czy to strzykawka, łyżka, czy coś jeszcze innego, weź to z łaski swojej podnieś
- jeśli przynosisz jakąś wodę w butelce, czy coś podobnego, albo zabierz to ze sobą wychodząc, albo połóż w rozsądnym miejscu (nie na lodówce)
- jeśli wyjmujesz kota i wszystkie rzeczy z klatki, pozmiataj z niej
- zamykaj dobrze pojemnik z suchym (mocniej trzeba nacisnąć)
- jeśli wyrzucasz do kosza na śmieci zakrwawione rzeczy, wyrzucaj do kosza gdzie jest włożony worek (w łazience)
- jeśli myjesz miseczkę i jej później nie używasz, odstaw do kredensu
- jeśli przynosisz puszki dla kotów, odstaw do kredensu
- jeśli już sprzątasz, posprzątaj też dokładnie w klatkach
- nie zostawiaj śmieci, sam wynieś
- jeśli bierzesz papierowe ręczniki, czy coś podobnego, odkładaj na miejsce
- odkładaj na swoje miejsce wszystkie rzeczy
- jeśli piszesz coś w dzienniku, pamiętaj aby zamknąć później długopis i odłożyć go na jego miejsce

I jeszcze masa innych rzeczy, których już nie będę wymieniał.
Dzisiaj chciałem bardzo dokładnie posprzątać na Kocimskiej, łącznie z myciem półek itd.
Niestety, spędziłem tam ponad 4 godziny i zdążyłem tylko 'jako tako' posprzątać.

Rozumiem, że czasem się śpieszymy, czasem jesteśmy bardzo zmęczeni. Mi i Oldze też kilka razy zdarzyło się nie zrobić czegoś do końca.
Ale bez przesady.

Mam wrażenie, że niektórzy przestają zwracać uwagę na porządek. W myśl zasady 'dobra, nie chce mi się, ktoś inny posprząta'. Tylko jeśli każdy tak myśli, to robi się wielki syf i ostatecznie nie można zrobić prawdziwych porządków, bo trzeba posprzątać po innych.


I jeszcze jedna sprawa - jakim cudem piasek idzie tak szybko?
W powieszonym na Kocimskiej regulaminie jest informacja, że piasek wymieniamy co dwa tygodnie, w soboty. W inne dni usuwami gówienka i siuśki, w razie potrzeby dosypujemy trochę piasku. Z własnego doświadczenia wiem, że wystarczy połowa pojemniczka od żwirku i wszędzie jest wystarczająco piasku.
Więc jakim cudem idzie go aż tyle?

Leone

 
Posty: 789
Od: Wto wrz 22, 2009 14:10
Lokalizacja: Zielona Góra/Rawa Mazowiecka/Kraków

Post » Nie lut 14, 2010 8:17 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Leone pisze:Na Kocimskiej w miarę spokojnie.
Armaturek w klatce przy schodach musiał wariować, bo wszystko poprzewracane, kuweta do góry nogami, piasek wszędzie, karton-budka przewrócony itd.


To nie Armaturek, tylko kotka-uciekinierka z Podwawelskiego :) Ona jest po sterylce i szaleje.

Leone pisze:Lusia albo ma rujkę, albo bardzo chce do człowieka. Miauczy bez przerwy, a jak się ją weźmie na ręce to zaczyna się rozciągać i dalej miauczy.

Lusia ma rujkę :evil:

Leone pisze:Synowie Oli dziczeją.
O ile wczoraj Filek dawał się złapać, wziąć na ręce, to teraz po lekkim dotknięciu zaczął syczeć i podrapał.

To pod wpływem Armaturek

Leone pisze:Do osób odwiedzających Kocimską

Takie małe prośby:
- jeśli coś Ci spadnie obok pralki, czy to strzykawka, łyżka, czy coś jeszcze innego, weź to z łaski swojej podnieś
- jeśli przynosisz jakąś wodę w butelce, czy coś podobnego, albo zabierz to ze sobą wychodząc, albo połóż w rozsądnym miejscu (nie na lodówce)
- jeśli wyjmujesz kota i wszystkie rzeczy z klatki, pozmiataj z niej
- zamykaj dobrze pojemnik z suchym (mocniej trzeba nacisnąć)
- jeśli wyrzucasz do kosza na śmieci zakrwawione rzeczy, wyrzucaj do kosza gdzie jest włożony worek (w łazience)
- jeśli myjesz miseczkę i jej później nie używasz, odstaw do kredensu
- jeśli przynosisz puszki dla kotów, odstaw do kredensu
- jeśli już sprzątasz, posprzątaj też dokładnie w klatkach
- nie zostawiaj śmieci, sam wynieś
- jeśli bierzesz papierowe ręczniki, czy coś podobnego, odkładaj na miejsce
- odkładaj na swoje miejsce wszystkie rzeczy
- jeśli piszesz coś w dzienniku, pamiętaj aby zamknąć później długopis i odłożyć go na jego miejsce

I jeszcze masa innych rzeczy, których już nie będę wymieniał.
Dzisiaj chciałem bardzo dokładnie posprzątać na Kocimskiej, łącznie z myciem półek itd.
Niestety, spędziłem tam ponad 4 godziny i zdążyłem tylko 'jako tako' posprzątać.

Rozumiem, że czasem się śpieszymy, czasem jesteśmy bardzo zmęczeni. Mi i Oldze też kilka razy zdarzyło się nie zrobić czegoś do końca.
Ale bez przesady.

Mam wrażenie, że niektórzy przestają zwracać uwagę na porządek. W myśl zasady 'dobra, nie chce mi się, ktoś inny posprząta'. Tylko jeśli każdy tak myśli, to robi się wielki syf i ostatecznie nie można zrobić prawdziwych porządków, bo trzeba posprzątać po innych.

Z ust mi wyjęliście: ja ostatnio przy sprzątaniu wszystkiego spędzam 2-2,5 godziny po południu i nie starcza mi czasu na zabawę z maluchami, a je trzeba przecież socjalizować. Najbardziej wkurzają mnie zapchane śmieciami kosze w łazience i w pierwszym pokoju. Sprzątanie w klatkach daje efekt tylko na chwilę, koty i tak rozwalają żwirek, co oczywiście nie znaczy, że sprzątać nie należy.
I popieram pomysł z jednorazowymi ochraniaczami na buty, który kiedyś rzuciliście - Tweety, można coś takiego załatwić?

Leone pisze:I jeszcze jedna sprawa - jakim cudem piasek idzie tak szybko?
W powieszonym na Kocimskiej regulaminie jest informacja, że piasek wymieniamy co dwa tygodnie, w soboty. W inne dni usuwami gówienka i siuśki, w razie potrzeby dosypujemy trochę piasku. Z własnego doświadczenia wiem, że wystarczy połowa pojemniczka od żwirku i wszędzie jest wystarczająco piasku.
Więc jakim cudem idzie go aż tyle?


Policzcie, ile jest kuwet: obecnie pięć klatek (a w zasadzie 4, bo Ryśka ma mieć papier - sika pod siebie) i trzy kuwety w cat-roomie. No i 13 kotów!!! To naprawdę dużo.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Nie lut 14, 2010 8:39 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

To nie Armaturek, tylko kotka-uciekinierka z Podwawelskiego :) Ona jest po sterylce i szaleje.

Mój błąd. Wyglądem przypomina trochę Armaturki, tak samo lubi syczeć, więc przyjąłem, że to jedno z nich ;)

Odnośnie piasku - teraz rzeczywiście mogło pójść więcej, bo trzeba było dosypywać nowym kotom, niektóre lubią wszystko wywalać.
Tylko że tak jest cały czas, było nawet wtedy, gdy kotów było mało i zachowywały się dość porządnie ;)

Leone

 
Posty: 789
Od: Wto wrz 22, 2009 14:10
Lokalizacja: Zielona Góra/Rawa Mazowiecka/Kraków

Post » Nie lut 14, 2010 10:53 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Przypomniałam sobie:
ostatnio wywalilam całą kuwetę Lusi, bo miała tasiemca i trzeba było po podaniu tabletki wymienić wszystko: żwirek, posłanko i odkazić koszyk. Tak że trochę żwirku się zmarnowało, ale to była wyższa konieczność. No i Kikur w klatce miał biegunkę (też - jak się okazało - tasiemiec), więc też wyszło więcej.
Obrazek

miszelina

Avatar użytkownika
 
Posty: 13549
Od: Nie maja 06, 2007 13:31
Lokalizacja: Krakow

Post » Nie lut 14, 2010 11:25 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Bardzo proszę o radę!
Oddałam ostatnio śliczną kotkę-znajdę do DS ale okazuje się, że kotka rezydentka chce ją zabić :(, mimo że obie sa po sterylce :( U mnie było to samo - moja kotka rzucała się nawet na zamknięte drzwi do pokoju, gdzie w końcu wyladowała Pusia dla własnego bezpieczeństwa ;( Kicia jest idealna, śliczna, zabawowa, mrucząca.. tyle, że inne kotki (jak na razie dwie) jej nienawidzą :( Zastanawiam się czy są jakieś sposoby na "pogodzenie" kotek w takiej sytuacji, czy po prostu trzeba szukać kolejnego DS bez innych kotów?
Bardzo liczę na Waszą radę w tej kwestii... nie wiem co robić :(

Maada1

 
Posty: 7
Od: Sob sty 09, 2010 22:22

Post » Nie lut 14, 2010 12:20 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Maada1 pisze:Bardzo proszę o radę!
Oddałam ostatnio śliczną kotkę-znajdę do DS ale okazuje się, że kotka rezydentka chce ją zabić :(, mimo że obie sa po sterylce :( U mnie było to samo - moja kotka rzucała się nawet na zamknięte drzwi do pokoju, gdzie w końcu wyladowała Pusia dla własnego bezpieczeństwa ;( Kicia jest idealna, śliczna, zabawowa, mrucząca.. tyle, że inne kotki (jak na razie dwie) jej nienawidzą :( Zastanawiam się czy są jakieś sposoby na "pogodzenie" kotek w takiej sytuacji, czy po prostu trzeba szukać kolejnego DS bez innych kotów?
Bardzo liczę na Waszą radę w tej kwestii... nie wiem co robić :(


na dobry początek Feliway
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam,
co i los zwierząt; (...)
jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.

Akima

 
Posty: 3388
Od: Czw kwi 23, 2009 8:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lut 14, 2010 12:36 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

ja bym jeszcze dołożyła Rc calma


ps. Miska ma cos niefajnego w uchu
wczoraj ją złapałam i nasmarowałam
żaden kot tego nie ma
to najprawd. alergia pokarmowa
dzisiaj kolejna łapanka w celu nasmarowania
Moje koty
Zdjęcia krakowskich schroniskowców
Jest tylko jeden sukces- być w stanie spędzić życie na swój własny sposób - Christopher Morley
Haters gonna hate

BarbAnn

 
Posty: 14179
Od: Wto sie 01, 2006 8:35
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lut 14, 2010 13:59 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Tweety, nie wiem czy dzwonila do Ciebie edit_f - ja bede na Slasku we wtorek i srode, moge podjechac we srode do domu Ivana i przeprowadzic rozmowe z pania, ktora go chce.
Ja tam i tak bede przez dwa dni, wiec dla mnie to zaden klopot.

Bytom to nie Nowa Huta, w razie problemow dojazd tam nie bedzie nikomu po drodze. Tak jak wspomnialas, Slask ma teraz dwa tygodnie ferii i bedzie ciezko kogokolwiek zwerbowac. Wniosek: skoro ktos tam bedzie, trzeba to wykorzystac, poki jest taka mozliwosc :)
No i nie bedziesz musiala nigdzie jechac w te sniezyce :)

Do jazdy warunki fatalne - jechalysmy wczoraj A4, ktora byla NIE ODSNIEZONA :evil: snieg walil rownolegle do drogi, na Slasku jak zwykle dzungla komunikacyjna, oznaczen brak. Zwlaszcza w Rudzie Slaskiej, ale tam to na porzadku dziennym. Podziwialam Edyte, za zimna krew i opanowanie nad kierownica. I za poczucie humoru :)
Najpiękniejszą muzyką przed snem jest mruczenie szczęśliwego kota...

solangelica

Avatar użytkownika
 
Posty: 5123
Od: Wto paź 28, 2008 23:10
Lokalizacja: Silesia

Post » Nie lut 14, 2010 15:35 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Mam wiadomości z domów Spajderka i Lucka-Gaela.

Spajderek niestety niezbyt sią adaptuje :( Młodzi, którzy go wzięli zastanawiają sie czy jednak go nie oddadzą. Pogadałąm z nimi, żeby mu dali czas bo przeciez on u nich jest dopiero od środy wieczór. Powiedziałam, zgodnie z prawdą, że u mnie Spajder przyzwyczajał się 2 m-ce ale warto było czekać - tak kochanego kota nigdy nie miałam (najchetniej siedziałby na kolanach cały czas, poza tym to jeden z nielicznych kotów, który tak wyraźnie potrafi okazać miłość). Dadzą mu czas. Mają zadzwonić około środy i powiedziec czy robi jakieś postępy. Oczywiście jakby coś nie poszło tak jak powinno, to ja Spajderka przyjmę z powrotem.

Lucek natomiast radzi sobie świetnie :) Podbił serca wszystkich ludzkich domowników (ale to było łatwe bo tego dokonał już po 2 pierwszych minutach :D) a także całego zwierzyńca: tj Aronki czyli Amelki kotki oraz Fanny maleńkiej suczki York (to po 5 pierwszych minutach). Nauczył się korzystać z kuwety, po kilku wpadkach, które zostały mu bezproblemowo wybaczone. Okropny z niego żarłok. Spi pod wanną, w zwiazku z tym cały zwierzyniec przeniósł sie na noc do łazienki. Dorota - "nowa mama" Lucka stwierdziła, że musi zatkać otwór podwannowy bo sie nie da spać - Amelka jest za duża by się dostac pod wanne, w związku z czym próbuje poszerzać otwór i okropnie hałasuje :)
Fanny ma wreszcie trochę spokoju bo przedtem była traktowana przez Amelkę jako worek treningowy i biedna musiała chodzic po domu z ludzką obstawą (Fanny jest już starszym pieskiem, ma chory kręgosłup i na nieszczęście jest dużo mniejsza od Amelki). Sytuacja na tyle się zmienila, ze Fanny czuje się zaniedbywana(Amelka ją totalnie ignorujeod czasu gdy jest Lucek) i sama, z własnej nieprzymuszonej woli, goni małego Lucciano (który jeszcze jest od niej mniejszy i przed nią ucieka). Amelka jest przeszczęśliwa bo wreszcie może pogonić się z kimś po drapaku i powalczyć na koci sposób. Oczywiście gdy troche przegnie z zębami to mały drze się jakby go ze skóry obdzierali i wtedy Amelka go puszcza. Dorota mówi, że wydawało jej się, że Amelka to istny szatan, ale teraz juz wie, ze to Lucek jest wcieleniem Lucyfera :twisted: Zdążył juz ponadgryzać kwiatki (odwiedzil wszystkie doniczki), wspina się wszędzie (Amelka jest bardziej przypodłogowa), najgorsze, że próbuje brac się za kable - gryzie wszystko i wszystkich - jak leci :)
pozdrawiam,
ogocha
Obrazek
Chałwa, Kitel i Thalia ['] na zawsze ze mną

ogocha

 
Posty: 1309
Od: Wto sie 07, 2007 22:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lut 14, 2010 16:13 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Powiedzcie mi jak mam zmienić nawyki Rysi co do korzystania z kuwety?? Przeraża mnie fakt, że sika pod siebie. To będzie jakiś dramat gdy ją wezmę. Jest na to jakiś sposób?? Moje koty same z siebie szły do żwirku, więc myślałam, że to raczej naturalny koci odruch. Czy jest szansa, że jeśli zobaczy gdzie sikają moje uszaki, zrobi to samo??

niezniszczalna

 
Posty: 64
Od: Czw lut 11, 2010 17:51

Post » Nie lut 14, 2010 16:20 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

niezniszczalna pisze:Powiedzcie mi jak mam zmienić nawyki Rysi co do korzystania z kuwety?? Przeraża mnie fakt, że sika pod siebie. To będzie jakiś dramat gdy ją wezmę. Jest na to jakiś sposób?? Moje koty same z siebie szły do żwirku, więc myślałam, że to raczej naturalny koci odruch. Czy jest szansa, że jeśli zobaczy gdzie sikają moje uszaki, zrobi to samo??


poczekaj, daj jej czas. Wszsytko się ułoży. Jak już raz zrozumie do czego jest kuweta, to będzie do niej chodzić. Może nauczy się od innych kotów
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam,
co i los zwierząt; (...)
jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego,
i oddech życia ten sam.

Akima

 
Posty: 3388
Od: Czw kwi 23, 2009 8:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lut 14, 2010 18:06 Re: K-ów, życie toczy się dalej ....

Rysia odrobaczona pyrantelum, nie robiła z tym żadnych problemów. Ona jest strasznie drobniutka. Rana na brzuszku malutka, ładnie się goi. Ona ma potrzebę schowania się gdzieś a w tym momencie nie mamy już małych kuwetek aby zmieścić tam jeszcze dla niej jakąś budkę, chyba, że ktoś wytrzaśnie skądś nieduże pudełko.

Sol, gdybyś mogła sprawdzić ten dom we wtorek, bo w środę pasowałoby mi jechać z Iwanem. Dasz radę?

czekam na wiadomość od osób od Harpii. Wydaje mi się, że panna będzie jednak do ogłaszania. Podobnie jak Hera.


Czy Olka ma kogoś chętnego?

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: koszka, puszatek i 421 gości