Tak szczerze mówiąc, to sytuacja z Presto i Pigo nie zmieniła się wiele.

Jakieś dwa razy udało mi się Presto podnieść i, w miarę przytulić, ale tylko dlatego, że chłopak był zaspany. Zaraz i tak uciekł...
Wczoraj odwiedziła mnie znajoma - obaj zabunkrowali się głęboko w szafie, a Presto pokazał się dopiero jakieś 15 min. po wyjściu koleżanki. O dziwo, to Pigo wyszedł gdy znajoma była, ale siedział tuż przy szafie, żeby móc chmychnąć
"jakbyco".
Nie mam doświadczenia w oswajaniu dziczków i ciężko mi podjąć decyzję, czy nadają się do adopcji czy nie.

Dobrym (tak mi się wydaje) byłby domek, który zdaje sobie sprawę, że kociak nie wskoczy od razu na kolana i pozwoli się głaskać. I któremu to nie przeszkadza... Tylko jak zareagują na zmianę warunków... Oni obaj są tak jakby "obok". Do zabawy chętni (z piórkiem na patyku Presto tak szaleje, że to my musimy przerywać zabawę, bo sapie ze zmęczenia, ale nie odpuści. Potrafi wygrzebać z szuflady, spomiędzy ubrań, tą zabawkę żeby tylko pobiegać z nią w żebach i powarczeć), przy miskach pierwsi, z talerzy (tuż pod nosem człowieka) potrafią wyjeść, ale jak już próbuję któregoś pogłaskać to Presto ucieka, a Pigo patrzy z przestrachem/oburzeniem, jak na kosmitę (żeby nie napisać idiotę) i ucieka.
Owszem, w porównaniu do tego, co było miesiąc-półtora temu jest ogromna różnica
(i nie chodzi tylko o zapachy z kuwety - czuć pełnojajecznych kocurów). Ale miziaków to chyba z Nich nie uda nam się zrobić (nad czym naprawdę ubolewam).

Wsadzenie ich teraz do klatki wydaje mi się, delikatnie ujmując, świństwem w stosunku do nich. Tym bardziej, że Pigo nie miałby możliwości ucieczki przed bratem, który Go molestuje.
Niteczko, wyślę Ci jeszcze PW/maila odnośnie Orki - z Nią też mi się sytuacja pogmatwała. Tak jakby z chłopakami było z górki
