Pani dr zadzwoniła, że straszny Sajgon ma, kolejka się tłoczy i nawet jeśli zdąży nas przyjąć, to na nic nie będzie czasu, a już z pewnością nie na spokojną rozmowę

No cóż, trudno. Pojedziemy jutro, mam nadzieję, że będzie to możliwe

Do ortopedy pójdę nieprzygotowana

To mały pikuś w sumie, bo i tak najbardziej martwi mnie Alfik

On nie walczy

Trzęsie się jak osika i płacze, ale nie walczy...
Wygląda bardzo kiepsko. I kot, i sytuacja.
Jak on się nie weźmie w garść, to czarno to widzę

Taciulek ciągle bez insuliny

Wyniki są jeszcze w okolicy górnej granicy normy, zdarzają się chwilowe wzrosty do 150-160, ale zdarzają się też spadki do i poniżej 100.
Większość dnia urzęduje w przedziale 120-135.
Wszystko wskazuje na to, że Tacia zaczęła sobie radzić sama z nadmiarem cukru

Mam nadzieję, że z czasem wróci całkiem do normy i choć cukrzykiem to już zostanie na zawsze, to jednak w przyszłości wystarczy dieta.
Zostały nam jeszcze ząbki do zrobienia i to niestety będzie spore ryzyko nawrotu.
Ale skoro raz sobie poradziliśmy, to i drugi damy radę

Babcia czuje się świetnie.
Znowu zaczęła zdobywać drapaki i inne szczyty, a ostatnio została przyłapana na gorącym uczynku, jak się bawiła tunelem z piłeczką dla kociąt

Strrraasznie się zawstydziła, jak się zorientowała, że widzę

Syrnik chyba nie docenił ubiegłorocznej fryzjerki i w tym roku sam zrzuca kołtuny.
Wygląda jak liniejący łaciaty wielbłąd

Ostatnio myślałam, że coś mi umarło pod biurkiem - a to był syrnikowy kołtun leżący obok szczura z Ikei.
Kołtun był wielkości szczura

Do tej pory zrzucał mniejszymi partiami

Trzeba go będzie jednak obmacać troszeczkę, czy odkołtunia się samodzielnie w stopniu wystarczającym

Ale zrobiło się ciepło, więc w razie jakby jednak była potrzeba, to się go obsmyczy troszkę.
Jednak liczę na to (i oglądowo na to wygląda), że nie trzeba go będzie strzyc w tym sezonie.