» Wto lip 21, 2015 18:56
Re: Nadbużańskie koty
Jestem rozstrzęsiona, bo właśnie jeżdziłam ze znajomą na weterynarię. Jej mąż był z psami na spacerze na łąkach i jakiś pseudomyśliwy strzelił do ich psów. Jeden pies zaginął, a drugi dostał kulą. Szybko ustaliłam znajomej, w jakim mieście można o tej porze zrobić rtg i pojechałam z nią. Miałam nadzieję, że się uda. Pies krwawił z okolicy mostka. Myślałam, że tam dostał i tkwi kula. Jednak okazało się, że dostał w łopatkę, a mostkiem wyszło. Weterynarz powiedział, że łopatka strzaskana i nie widzi szans na przeżycie psa, nawet jakby miał łapę amputować. Chyba zobaczył, że zaczynam gorączkowo myśleć, bo już w głowie układałam sobie, gdzie można jeszcze psa zawieźć. Powiedział mi, żebym przeszła na drugą stronę stołu i pokazał mi jak wygląda rana wylotowa. To była masakra. Malutki otwór wlotowy i olbrzymi otwór wyszarpany jak pięść dużego mężczyzny. Powiedział, że myśliwi mają takie naboje, które robią w taki sposób spustoszenie. Szczególnie, gdy polują na dziki. Ten pies miał po prostu wyrwaną wielką dziurę. To było okropne. Po prostu sieczka. Tu nie mogło być innej decyzji jak szybka eutanazja.
Mąż znajomej szuka teraz drugiego psa, ona jak zaraz dojedzie do domu z tym martwym psem to też pójdzie szukać. To były trzy strzały, więc nie wiadomo czy drugi pies dostał i zginął, czy uciekł. Mąż znajomej widział tego s...na jak ucieka z bronią. Zajął się jednak rannym psem, bo w pierwszym odruchu chciał go gonić. Ten s...yn doskonale wiedział do kogo strzela skoro uciekł.
Namawiam znajomą, żeby zgłosili to na policję. Ona by zgłosiła, a on się boi, żeby w nocy nie przyszli i im domu nie podpalili. Kuli nie ma, sprawców nie ustalą, ale zgłosić trzeba. Ale nie mam wpływu już na to czy to zrobią. Ja bym zgłosiła i rozpętałabym burzę na całe koło łowieckie.
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop