Bernard jest koszmarnie zestresowny, nie wiem, co się dzieje. Nie używa kuwetki:L. Ale gdy zamykam go w łazience, żeby miał mniejszy wybór - płacze. Wczoraj w ostatniej chwili zdjęłam go z foteli (już przykucnął) i zaniosłam do kuwety - zrobił WIADRO sików. Czy to wszystko stres? Kupkę zrobił na trzy raty w ciągu nocy - każdą gdzie indziej.
Ani Wala, ani Dot go nie odganiają od kuwety, ale jak wkładam go profilaktycznie to ucieka w popłochu, może tak mu źle pachną kuwetki obcymi kotami?
I wyje pod drzwiami, że chce wyjść. A na balkonie nadziwić się nie mógł, że się nie da wyjść. Wagabunda.
Kolor oczu ma naprawdę niesamowity.
Martwię się.