
Piszę tutaj, ponieważ nie chciałabym, by mała zagrzała tam długo miejsce. Na razie jest na kwarantannie w klateczce. Z takim umaszczeniem powinna znaleźć domek w mig. I tu moje pytanie... Czy któraś z Was po kwarantannie, mniej więcej od 1 października mogłaby wziąć ją jako DT? LUB czy jeśli dodam jej ogłoszenia i zgłosi się ktoś, kto sensownie będzie gadał przez telefon, to czy któraś z Was będzie mogła pojechać na wizytę przedadopcyjną we Wrocławiu?
Mała jest naprawdę rozkoszna. Widać, że była w domu, bo jest absolutnie oswojona i 100% kuwetkowa. Jest już po odrobaczeniu i odpchleniu, ale ani robaków ani pcheł nie było.






A dla tych co nie mają fb, to jeszcze kilka wieści od małego rudaska z dziurką w głowie:
Kotek jest już po pierwszym zabiegu (ale nie wiadomo czy ostatnim) usuwania martwych fragmentów kostnych i zamknięciu uroczej dziurki. W załączniku corpus delicti - usunięte fragmenty - na małego kotka całkiem spore. Trochę się zapadł nosek, ale odetchnęliśmy z ulgą, bo na razie po zabiegu oddycha swobodnie jakby nigdy nic. Potem może pojawić się obrzęk i będzie gorzej, ale to że teraz jest całkiem nieźle, oznacza, że po zejściu obrzęku będzie dobrze. Niestety po przeciwnej stronie też zapowiada się, że będzie trzeba interweniować, bo ranki zamiast goić się zaczęły się powiększać - też był tam jeden fragment i został usunięty, ale nie wiadomo czy to wszystko, głębiej bez rozgrzebania nic nie dało się znaleźć, ale tyle grzebania na raz to trochę za dużo... Teraz czas pokaże, czy zacznie się goić samo, czy też będzie trzeba kroić. Ale to już jest mniejszy problem, to już jest w dolnej części noska, więc można zostawić na później, niech się najpierw ta góra wygoi, o ile zostały usunięte wszystkie martwe fragmenty. Krew pod oczami nie wygląda najlepiej, ale nie chcemy mu tam grzebać teraz przy pyszczku, bo jest cały obolały.


