Serum, z tymi kotami w krajach arabskich też nie jest do końca tak, że się znęcają specjalnie. Trzeba wziąć pod uwagę, że w większości są to kraje biedne. A miejsca najczęściej odwiedzane przez turystów to właśnie miejsca, gdzie mieszkają ludzie biedni. Jordania, Syria, nawet Egipt: okolice bazaru khan el Khalili, Miasto Umarłych, okolice piramid - to wszystko biedne dzielnice. Oni nie będą zajmować się bezdomnym kotem bo sami pracują za najniższe stawki i utrzymują całą rodzinę. Tak jest praktycznie ze wszystkimi zatrudnionymi w obsłudze wszelkiego rodzaju hoteli. Wydaje się, że dobrze zarabiają, tymczasem dostają bardzo niskie wynagrodzenie, a nierzadko są jedynymi żywicielami rodziny. Mam wielu znajomych stamtąd, którzy mają koty, kochają je i dbają o nie. Ale to inna mentalność, poza tym tak jak wszędzie - są tacy, którzy kotu rzucą kawałek mięsa z rusztu i tacy, którzy rzucą w niego kamieniem.
Jedna podstawowa zaleta tych krajów... jest tam praktycznie zawsze ciepło i zwierzęta nie umierają na mrozie.

Oczywiście, umierają tak jak wszędzie na inne choroby, i to prawda, że się mnożą, bo tam nie sterylizuje się kotów wolnożyjących. Aż tak dogłębnie zjawiska nie znam. Jedno wiem na pewno: koty tam mają piękne, mój brat ma kocura przywiezionego z Egiptu, zgarniętego z kairskiej ulicy.
Kładę się już, bo się nosem podpieram... dobranoc
