
Kofi buszuje po mieszkaniu, ale łazienkę traktuje jako swoją bazę i raz na jakiś czas wraca do niej pomieszkać. Układa się wtedy w swojej budce, na drapaku albo na pralce i odsypia stresy.
W pozostałym czasie zwiedza, nadal bardzo jest ostrożna i każdy głośniejszy dźwięk czy gwałtowniejszy ruch powoduje jej ucieczkę do łazienki.
Syczy, buczy, prycha na moje koty i próbuje atakować.
Koty mam anielskie (wbrew tytułowi mojego wątku

No i zaczęliśmy akcję wychowawczą, jeśli chodzi jedzenie. Miski Kofi już nie stoją cały dzień z zawartością (a do tego była przyzwyczajona), tylko pojawiają się 2 razy dziennie. W dodatku w środku niekoniecznie jest to, co kotek chciałby tam zastać. Dzisiaj rano był np. suchy Hill's. Zdumiona i wielce zdegustowana kota przez pół godziny jojczyła i tłumaczyła mi, że nie będzie tego jeść. Potem skapitulowała, jak wychodziłam z domu, siedziała nad miską i miną cierpiętnicy skubała tego Hill'sa
