Dzisiaj do kompletu złapał się waleczny podrośnięty bury synalek brzuchatej. Ostry zawodnik. Dostałam łapą. Ma tak na oko ponad 4 miesiące (coś mi się wcześniej zmniejszył w oczach ale widziałam głównie jedno oko i ucho albo kawałek uciekającego ogona). U weta był obsługiwany jedynie w klatce dociskowej. Został zaszczepiony i zaczipowany. Było rozważane obcięcie pomponów, bo były na miejscu ale ostatecznie do tego nie doszło. Udało mu się wystrzyc kawałek ogona (jedynie ogon dało się wystawić z klatki dociskowej

). Jak złapię jeszcze jakieś bure to tego drania rozpoznam. Po powrocie na działkę wypruł z transportera z prędkością światła.
Kotka miała mieć zabieg około południa. Zostanie wypuszczona już przez stowarzyszenie jak brzuszek się wygoi.
Chciał się złapać Bury Dorosły Obsikujący Wszystko - domniemany ojciec małego burego. Ja zawaliłam, bo ustawiłam klatkę tak, że może gdyby na zapadce stanął słoń to by się zamknęła

. Do tego wszystkiego usnęłam na słońcu na ławce i jak się obudziłam to klatka była pusta - też jedzenie zniknęło. Jestem niemal pewna, że to Bury wymoczek wyżarł, bo się plątał po działce. Nie muszę klatki oddawać dzisiaj, więc powinnam mieć koleją szansę dorwania drania.