» Śro paź 14, 2009 21:06
Re: Na Kole. Kotka pani Krysi... [']
Na szczęście była ze mną galla.
Kotka ok. godzinę przed wyjazdem zaczęła ciężej oddychać, wiozłyśmy ją już z dusznością (jechałam z nią na kolanach). W lecznicy natychmiast weszłyśmy do gabinetu, nasza wetka miała pacjenta, który mógł poczekać, więc od razu zajęła się koteczką. Dzięki bogom Szara nie zaczęła się jeszcze dusić, więc nie cierpiała bardzo, zasnęła szybko i spokojnie. Wetka dziś w nocy zrobi jej sekcję. Wszyscy byli bardzo przybici, trzy wetki, które się nią zajmowały, dziewczyna w recepcji, nawet dr Jagielski, zobaczywszy nas przelotem, posmutniał.
Tak jak napisała redaf - trzeba było spróbować. Strasznie mi źle, że się nie udało.
Płyn zebrał się znowu bardzo szybko (nie minęła nawet doba), nie można było tego przedłużać, bo gdyby kotka zaczęła się dusić w środku nocy...
Pani Krysia już wie.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy pomagali kotce panie Krysi.
Niebawem zamknę rozliczenie, jeżeli coś zostanie, przekażę na inne koty w potrzebie. Nie ma happy endu, nie tym razem, ale to tylko dzięki temu niesamowitemu forum, dzięki ludziom, którzy je tworzą, dla tej koteczki zostało zrobione wszystko, co można było zrobić. Więcej się po prostu już nie dało. Jeszcze raz dziękuję.