Ewa nie martw się, a ja tak jak Szałwia to opisała, (pozdro Sylwia) jak pan z dyrekcji w mojej firmie spytał, co ja tu robię, czemu tu dokarmiam bezdomne koty, ja na to,że tu pracuję, jakby nie wiedział na 3 piętrze, a koty są moje, jego i całej naszej bogatej notabene firmy, no to pan się zdziwił?? jak to?? ja mu na to, to nie wie pan, koty wolnobytujące to szeroko pojęte nasze, dobro narodowe, i każdy powinien o nie dbać, karmić, stawiać domki, no to pan się zdziwił, i ogólnie w taki sposób pozytywnie ustosunkowałam całą firmę w kierunku naszych bezdomniaków, wręcz niektórzy potrafią kilka miłych słów pochwały rzucić, stanowczość też ma tu duże znaczenie, tak jak u nas na osiedlu dotąd wyśmiewani dziadkowie, pan Jurek nagle zyskali szacunek mieszkańców, a większość sąsiadów myśli, że ja jestem jakimś urzędnikiem w TOZ np inspektorem, i szczerze powiem że to myślenie wychodzi zwierzakom na zdrowie, czują respekt, nie znika ani jedna miska, a stoją szklane

ani jeden domek, i nie jest przeganiany żaden zwierzak, wszyscy żyją w pełnej symbiozie...czego wszystkim zwierzakolubom życzę,
