No to Hospicjum jest
lżejsze o jednego Grubego.
Inuk, zwany u mnie zwyczajowo Grubym, potwierdził opinię na swój temat - w nowym domu wyszedł z kontenerka jakby był u siebie. Miauknął pytająco: `to tu?` i polazł zwiedzać.
Nieco obawiałam się, że na widok rezydentki może zgłaszać jakieś pretensje, ale na przywitanie zdzielił jej... baranka.
Skorzystał z kuwety - w końcu po podróży trzeba. I szybko odnalazł miski z jedzeniem, z których również skorzystał.
Jestem bardzo zadowolona z tej adopcji i mam nadzieję, że Inuk i jego nowa Rodzina również.
Zarówno adopcja, jak i poniższe foty - dzięki Mirce.
Dziękuję również Ani Od Dogów za transport.
