Nie mogę zdjąć Kasi golfika.Nie żeby jej przyrósł,nie,nie.
W zeszłym tygodniu,jej rany na szyjce były pięknie wygojone,nawet skóra w tych miejscach pokryła się puszkiem,sierść zaczęła odrastać.
Więc golfik zdjęłam.
Do wieczora zrobiła sobie
powtórkę z rozrywki,znów wydrapała rankę.Golfik ponownie pojawił się na jej zgrabnej szyjce.
A dziś.
Biegunka (prawdopodobnie wywołana szczepieniem)ustała,ale kupki nadal rzadkie.Nie wymiotowała więcej.Jest zadowolona,ma apetyt,zachowuje się normalnie.
Tylko ta szyja.
Jesteśmy po wizycie u lekarza.
Kasia miała pobraną krew do obszernego badania.I wiecie co ta kruszynka mi zrobiła?!?!?!
Pewnie nikt nie zgadnie.Nawet ja o tym nie pomyślałam,choć domyślać się mogłam...
Tak więc Kasieńka zrobiła mi dziś dokładnie to samo,co zrobił Forest w czasie swojego pierwszego pobierania krwi.
Dokładnie to samo-więc dziś również wracałam z nią do domu w okrwawionej kurtce...
Przy trzecim neurologicznym już będę mądrzejsza.Ubiorę się na czarno
Kasia dostała super specyfik do smarowania rany,na jutro zamówiony jest Metacam,wyniki krwi być może na środę,być może nieco później.
Na razie musimy czekać na te wyniki,a potem być może będzie potrzebna wizyta u specjalisty neurologa,zobaczymy najpierw co wyniki pokażą.
Dla Kasi wzięłam jeszcze dziś karmę dla alergików z linii weterynaryjnej(purina).
Dokładnie jeszcze nie wiem jaki będzie koszt dzisiejszej wizyty i badań(ok.100-150zł),karma 60zł+jutro Metacam.
Kaska na razie jest na mnie wściekła,choć w gabinecie się przytulała.Zwinęła się w kłębuszek i smutna drzemie.Forest wprosił się do jej pokoju(młodzieży) i położył się obok Kasi,pewnie wie jak ją trzeba teraz pocieszyć.