
uśmiałam się tak fajnie opisałaś że prawie widzę te scenki
Ja miałam podobna sytuacje i to na 9 piętrze.
Zanim nastały koty na moim balkonie zrobiły sobie gniazdo jerzyki.
Jak nastały koty to przez pierwszy rok jeszcze też były jerzyki.
Balkon jeszcze nie był osiatkowany, bo i koty starszawe i nie interesowały je zadne spacerki po balustradzie.
Razu pewnego siedzę sobie w pokoju, a jerzyki co jakiś czas nurkują do gniazda.
I nagle szast prast i moja dzika dzicz - Sheba wyskoczyła i złapała w locie ptaszka i nura pod stół i w kierunku łazienki.
pisk i trzepot skrzydeł postawił mnie na równe nogi i dawaj za Shebą, a że ona dzika dzicz i ludzia się boji to ze strachu porzuciłą jerzyka i zwiała.
Od strony okna aż po stół widoczne były ciemne slady - no to myślę sobie po ptaszku bo to pewnie krew.
schyliłam się po niego i stwierdziłam że to nie krew a slady sraki

to dawj ptaszka na balkon.
Za chwilę potrzepał się i odfrunął. Uffff ale była akcja- i có\zpomimo że kocham ptaszki na jesieni odgrodziłąm gniazdo zakładając siatkę na balkonie.
W następnym roku trochę zdezorientowane podfruwały chcąc do znajomego im gniazda się dostać
