Witajcie wieczorkiem

Dziękuję za miłe słowa

Bardzo lubię cykać fotki, szczególnie zwierzaki i krajobrazy.
Dzisiaj też trochę popstrykałam, jednak jestem tak padnięta, że może wstawię zdjęcia jutro.
Postanowiłam wybrać się do Supraśla, miasteczka znanego z trylogii "U Pana Boga ... " i serialu "Blondynka".
Jakiś czas temu otworzono tak knajpkę z tatarskim żarciem, więc postanowiłam się zaopatrzyć.
Dojechałam, zakupiłam tatarskie pyzy i pierekaczewnik, trochę odpoczęłam i postanowiłam wracać.
Ostatnio jeździło mi się chwilami dość ciężko, bo okazało się, że w przerzutkach jest sporo kocich kłaków
Wyczyściłam to i jakoś w miarę mi się jechało w stronę Supraśla. Niestety, z powrotem nie było już tak cacy.
Jakieś 2 km za Supraślem znowu poczułam, że rower jakoś ciężko jedzie. Zatrzymałam się, żeby sprawdzić ... i
Co się stało? Kto zgadnie? Oczywiście, żeby corocznej tradycji stało się zadość, złapałam gumę w tylnym kole
I tak, jak w tamtą stronę było pełno rowerzystów, tak teraz ni żywego ducha. A przede mną prawie 20 km
Dętki, łyżki i pompkę kupiłam już w ubiegłym roku, po tym, jak złapałam gumę 10 km od domu, ale zmienić dętkę to nie lada wyczyn.
No więc idę sobie na piechotkę z rowerkiem, doszłam do przystanku Voyagera, takiej prywatnej firmy z busami, ale następny kurs miał być za 20 min.
No więc idę dalej, aż widzę, jedzie jakiś chłopak. Zatrzymał się, obejrzał koło, zmienił mi dętkę - okazało się, że opona jest rozwalona w jednym miejscu.
Do domu dojechałam, ale jutro muszę iść do sklepu rowerowego, żeby mi opony wymienili i naprostowali obręcz w tylnym kole.
Tak więc wycieczka skończyła się w miarę szczęśliwie, ale jutro czeka mnie dodatkowy wydatek. Oby to wreszcie pomogło, bo mam dość wymieniania dętek co roku.