Niestety w ten weekend nikogo nie było (przynajmniej ja nic nie wiem)
Jak wróciłam w sobotę z Łodzi to Nina miała jakiś napad lęku (miała oczy wielkie jak 5 zł uciekała przed nami, kuliła się jak ją głaskaliśmy) - byliśmy u weta, przeglądneli ją wzdłóż i wszesz i nic nie znaleźli, ma na razie założoną obruszkę z hormonami i mam nadzieję ze tylko czegoś sie mocno wystraszyła. Dlatego tez nie chciałam wychodzić w niedzielę znów na tak długo żeby ja mieć na oku.
Czy ktoś mógłby jeszcze chodzić chociaż raz w miesiącu do schroniska bo my nie wyrabiamy

Mnie znów teraz nie będzie bo jade do Lubina