A nie ma żadnej szansy żeby Alek został jeszcze w swoim starym domu jakiś czas chociaż? Dopóki jakoś sytuacja w schronisku się nie unormuje, ale jakiś tymczas nie zostanie chociaż znaleziony?
Wiem co się stało w domu Aleczka, ale sama też mam swoje doświadczenia w tym względzie, bo i ja i mój TŻ wylądowalismy na pogotowiu po pogryzieniu przez naszego Felusia i to nie w jednym czasie wcale. Ale ten nasz gnojek tak już ma jak wpada w swoje humorki to gryzie i zdarza mu się rzucić nam na nogi wbijając się kłami i pazurami (blizny też mam do dzisiaj). A Aluś zachował się tak, bo widocznie za bardzo stresowało go to co mu się robiło u weta. Jakby dać mu święty spokój to może więcej to by się nie powtórzyło? Moze domek przemysli sprawę i pozwoli kotowi jeszcze zostać jakiś czas? Nie ma na to szansy?
Z drugiej strony rozumiem domek doskonale, bo był czas, że sama się własnego kota bałam i były mysli też o eutanazji, bo nawet nie było szansy żeby go gdzieś oddać z takim charakterem.

Dzisiaj jest trochę inaczej, ma towarzystwo do zabawy i do bójek i dużo mniej nas się czepia, a nawet przytulakiem się zrobił, chociaż humorki ma nadal - tak już po prostu jego uroda i takim go zaakceptowaliśmy chociaz do tej pory mam przed nim respekt, bo do gryzienia generalnie mnie sobie bardziej upodobał

.