Sprawa z Romą cały czas mnie zastanawia. Teraz, kiedy są wakacje i więcej wolontariuszy przychodzi do ck, na kociarni cały czas ktoś jest. Nikt nie zauważył żeby któryś z podopiecznych pałał nienawiścią do Romy, kotka zazwyczaj wychodzi na wybieg i wyleguje się w słoneczku lub siedzi w koszyczku. No i podobno ślady wskazują na pogryzienie przez kilka kotów...to tez dziwne, że kilka sztuk na raz uparło się gryźć ją w to samo miejsce. Różne scenariusze przewijają mi się przez głowę... Korzystając z okazji, że narazie jest u Macho będziemy mogli ewentualnie wykluczyć opcję, jakoby robiła to sobie sama.
Dzisiaj do kociarni przeprowadził się Vinci. Ależ był zaskoczony nowym lokum...tyle zwiedzania i towarzystwo. Oczywiście miały miejsce krótkie prychania ze strony stałych rezydentów, jednak odbyło sie bez zaczepek. Domino to tylko popatrzył się na Vinciego po czym zerknął na mnie dziwnym wzrokiem mówiącym "Kolejny?! co to, jaja sobie robisz?...więcej ich przyprowadź może...". Ale na marginesie muszę dodać, że Vinci to chyba musie mieć to "coś" w sobie, bo wszystkie laski za nim latały. Szczególnie przypadł do gustu Kiki

Ciekawe czy to zauroczenie potrwa długo.
Dzikusek za to jakiś mimrawy jest

, taki zrezygnowany. Siedzi zazwyczaj w koszyczku, w uchylonej klatce. Ewentualnie czasem wychodzi wygrzać się na słoneczku. Daje się pogłaskać, jednak pieszczoty nie sprawiają mu znacznej radości. Mam nadzieję, że się chłopak rozkręci.