Jeśli coś mówię / piszę - to z otwarcie, ukradkiem nie zmieniam zdania, nie stosuję śliskich podstępów. „Moje słowo droższe pieniędzy” - to cytat, nie plagiat.
Baltimoore pisze:Kalewala odpuść kobieto. I nie strasz nikogo sądem.
Nie straszę i straszyłam sądem - to Wasza domena. Was zapraszam do pozwania mnie - jeśli moje słowa są nieprawdziwe.
Baltimoore pisze:Lepiej zachowaj takie samo milczenie jak bezpośrednio po odnalezieniu się Stefanki.
Po znalezieniu Kiszki nie milczałam - natychmiast rozmawiałam z p.Zuzanną i BNW, a jak tylko wywiązałam się z obowiązków służbowych i domowych - napisałam. Może trzeba było milczeć, pozwolić, by forum nadal niepokoiło się losem i stanem kotki - tak, jak to zrobiła BNW nie udzielając informacji otrzymanych w mailach p.Zuzanny - przypomnę, 26 styczeń i początek lutego.
Baltimoore pisze: Zła opinia o Zuzannie J. nie wynikła z tego , że kot uciekł z transporterka na dworcu, tyko że go porzuciłana dużym dworcu podczas mrozów.
Zła opinia p p.Zuzannie wynika z tego, że nie jest obecna na forum i nie informowała o swoich poszukiwaniach. Więc można było pisać o niej, co się chce.
Blekitny.Irys pisze:Wiecie Dziewczyny, jeszcze nigdy nie było mi tak przykro, jak przy czytaniu tego watku..
Mnie też jest przykro, ale bywało gorzej - kiedy manipulowano okolicznościami poszukiwaniami i znalezienia Kiszki, plując niewybrednie na p.Zuzanną i na mnie. I w piątek, kiedy skrzywdzono kota i człowieka, by postawić na swoim. Plucie odpuściłam, krzywdę kota dla widzimisię - pamiętam.
myamya pisze: NIGDY nie miała niczego obowiązku podpisywać.
Ale jak już PODPISAŁA, to ma obowiązek umowy przestrzegać.
Pacta sunt servanda.
Cywilizowani, UCZCIWI ludzie umów przestrzegają, skoro się do tego zobowiązali.
Serio uważasz, że osoba adoptująca kota nie ma obowiązku przestrzegania umowy adopcyjnej, którą sama dobrowolnie podpisała?![]()
I nie wstydzisz się publicznie tego pisać na Miau?
Widzę, że obie zgadzamy się z tym, że p.Zuzanna nie miała obowiązku ani podpisywać, ani wpuszczać do mieszkania BNW. Podpisała i wpuściła, bo zachowuje się UCZCIWIE. I UCZCIWIE UWIERZYŁA w maile BNW o trosce o kotkę. Tylko po tej stronie widzę UCZCIWOŚĆ.
A tego co robię i piszę nie wstydzę sią ani na miau, ani prywatnie, ani publicznie.
Marzenia11 pisze: Nie widzisz róznicy?
Ty poinformowałas, ze nie zabezpieczysz okien i Miodalik się na to zgodziła.
Pani Z nie powiedziała nic takiego,
Marzenia11 pisze:Pani Z nie ustaliła tego (…)
Rozumiem, byłaś obecna przy podpisywaniu umowy i słyszałaś, co p.Zuzanna powiedziała? A może jest nagranie?
Często pewne rzeczy ustala się ustnie - tylko czasem celowo „zapomina się” o tym.
Marzenia11 pisze:. Taką podpisaną umowę miał eks ds mojego tymczasa Jeepa i mimo wielu róznych argumentów, w stylu Twoich czy kalewala, przegrał sprawe w sąrdzie.
Odebrałaś Jeepa?
Marzenia11 pisze: I jest jeszcze jedna róznica, pani Z wolała oddac kota niz zabezpieczyć okna.
Przeczytaj jeszcze raz od początku, przesłuchaj nagranie - znajdziesz tam wyjaśnienia.
Marzenia11 pisze: Naprawdę sądzisz, ze w miare normalni ludzie idą do ds na wizytę z zamiarem zabrania kota i nie biorą transportera?
Naprawdę wierzysz w to, ze Anna61 zaplanowała odbior kota przed wizyta (nawet pod presją, odbiorę ją za wszelką cene itp.,) i nie wzięla transportera?
A Ty naprawdę wierzysz w to, że ktoś oprócz p.Zuzanny rozwieszał ogłoszenia z moim telefonem? Albo w to, że te pierwsze rozwieszane przez mnie i Ewę_mrau w połowie grudnia przetrwały do połowy stycznia?
Nie wiem, co zaplanowała BNW - wiem, jak się zachowała na wizycie, wiem, w jaki sposób uzyskała zgodę na tę wizytę, wiem, jak rozmawiała ze mną (telefonicznie) po odnalezieniu kotki - pisałam, doczytaj.
To wszystko, o czym piszę w sprawie Kiszki - WIEM.
Nie przypuszczam, nie domniemywam, nie sądzę - a po prostu WIEM.
Z FAKTÓW i DOKUMENTÓW - nie z tego, co ktoś komuś powiedział.
Bo albo brałam udział w zdarzeniach, albo czytałam korespondencję.
mb pisze: Acha, i dlatego trzeba Annie61 urządzać stalking na tym wątku.
PippaWołowa pisze: nie bardzo tu pasuje zastosowanie tego pojęcia. Wypowiadać się może każdy byle w kulturalnej formie i bez wyzwisk.
Kulturalnie i bez wyzwisk wyjaśniam, jak wyglądała sprawa poszukiwań i odebrania Kiszki.
Może ujawnianie prawdy budzi poczucie zagrożenia? Ale to nie stalking….
A tak BTW - MB, jak nazwiesz to, co urządzono p.Zuzannie po zaginięciu Kiszki, a mnie po jej znalezieniu? Pewnie „zwykłym” opluwaniem…
kasia(1) pisze:Powtórzę zatem jeszcze raz : nie jest groźbą informacja, że okna nie są zabezpieczone, co jest podstawą do skierowanie na drogę sądową wniosku o odebranie kota z powodu niedotrzymania warunków umowy- tylko stwierdzeniem faktu.
A co tak malutkimi literkami?
Żadne słowo czy zdanie samo w sobie nie jest informacją, groźbą czy czymkolwiek innym. Staje się groźbą w połączeniu z intonacją - dlatego nieustannie proszę o ujawnienie nagrania - rozjaśni mroki i niejasności związane z wizytą i oddaniem kota.
Seramarias pisze: Naprawdę w tej chwili nie jest ważna (…)
Być może nie znasz całej sprawy. A tu wszystko jest ważne - ważna jest historia adopcji, historia zaginięcia i poszukiwań, manipulowanie faktami, obrzucanie błotem i na koniec sposób, w jaki całą sprawę załatwiono. Ważne jest to, że głównym celem było postawianie na swoim wszelkimi metodami i za wszelką cenę - nawet kosztem dobra kotki.
magicmada pisze:Wpisałam się dawno temu na wątku Stefanki, byłam wtedy zaskoczona reakcją kalewali.
Wtedy opisałam cała sytuację krótko - raz, brak czasu, dwa, nie widziałam celu dalszego tłumaczenia - część forumowiczów osądziła nie zadając sobie trudu przeczytania ze zrozumieniem mojego wpisu. Osądzono wtedy tylko mnie - a o swoje dobrego dbam czynami.
Decyzję podjęłam dla dobra kota. Poza tym prawnie - kot był własnością p.Zuzanny, szukałam go wspólnie z p.Zuzanną, trudno byłoby oczekiwać, że oddam komuś innemu. Z BNW próbowałam wtedy rozmawiać - słyszałam tylko krzyk i groźby.
Smaczek taki - w opisach nieszczęśliwy wypadek często zamieniano na porzucenie kota.
magicmada pisze:Natomiast teraz, jeśli relacja kalewali jest prawdziwa, to jestem zaskoczona działaniem Anny61. Gdzie tu myśl o dobrze kota? Zabiera się go z otoczenia, które zna, w którym się dobrze czuje, jest zadbany i oddaje do domu, gdzie są inne koty, fundując mu kolejny stres i zmianę. Mam nadzieję, że nie skończy się to żadną chorobą kotki. Co do kwestii okien, myślę, że to był tylko pretekst do odebrania kotki. Bardzo smutne zakończenie tej historii.
Relacja niestety jest prawdziwa, potwierdza ją ukradkowe nagranie zrobione przez BNW i jej córkę [...]
Z resztą wpisu zgadzam się bez zastrzeżeń. Nie byłyby okna, byłby np. żwirek w kuwecie. Tu nie ma dobra kota, jest tylko postawienie na swoim - za każdą cenę, każdymi środkami.
Seramarias pisze:Dziewczyny dajcie spokój (…….).
Dlaczego jeszcze ciągnę te sprawę, a „odpuściłam” po znalezieniu Kiszki? Bo wtedy pluto tylko na mnie, a kot był szczęśliwy i bezpieczny.
Seramarias pisze: takie oblewanie się pomyjami może co najwyżej zniechęcić potencjalne DS, które będą obawiały się nękania ze strony DT.
Opisuję prawdziwe zdarzenia. Jeśli zalatuje pomyjami - nie moja wina.
Nękanie ze strony DT - DT powinien być wsparciem - pomocą i radą dla DS, nie wiszącym nad głową mieczem Damoklesa, który czyha na pretekst do odebrania kota.
Mam nadzieję, że wyjaśniłam wszystkie sprawy związane ze sprawą adopcji, antydatowanej umowy, zaginięcia, poszukiwań, odnalezienia i odebrania Kiszki.
Powtórzę - jeśli ktoś chce zarzuć mi nieprawdę - ma prawo założyć mi sprawę o pomówienie. Jeśli jednak moje słowa są prawdziwe - zakrzykiwanie ich, wyśmiewanie itp. niewiele pomogą.
Proszę nie ujawniać prywatnych informacji o użytkownikach bez ich zgody
alix76