No fakt ,nie było mnie ,dopiero dotarłam .
Już myślałam że odpoczywam ,a tu alarmujacy telefon ,chodź pomóż może we trzy damy radę jednemu kotu

krew pobrać .
Pognałam ,kocisko z 8 kg ,dzikus straszny ,zje nas a nie pozwoli utoczyć choćby troszkę .
Niestety trzeba było wszystkim kotom u Ewy powtórzyć testy...
Bo oczywiscie wszystkie były zawsze ujemne ,ale któregoś dnia Ewa zgarnęła dziką bidę która już zaczynała rujkować i tabuny kotów przy niej .
Na sterylke trzeba było poczekać i testów brakło ...
Kot raptem poczuł się bardzo źle ,wzięła się za umieranie ,stawali na rzęsach żeby ją postawić na nogi ,testy wyszły pozytywne
11 kotów trzeba było przebadać na białaczkę ,niestety jest jeszcze jedna ,Myszka która najbardziej przyjaźniła się z chorą Skarpetą i jest dokładnie z tego samego miejsca .
Jednak Ona pół roku temu miała testy ujemne
Podejrzany jest również trzeci kot Mały Bury który również był ujemny

jednak w teście wyszedł cień ,krew powędrowała do Niemiec.
No i rozpacz straszna
Dobrze że Ewa ma wielką chałupę i ma jak te koty odizolować .
Skarpeta jest już po tygodniowej kuracji Interferonem kocim ,Myszka ma dostawać ludzki.
Strasznie mi żal tych kotów ,ale przede wszystkim Ewy
