Samotnego buraska z kwarantanny wczoraj nakarmiłam. Nieźle się trzyma. Nikt po niego nie był do wczorajszego wieczora.
Kociąt w klatce było już 6, a nie 7, jak zostawiłam przedwczoraj. Nie wiem, może ktoś adoptował jednego. Pracownica powiedziała, ze nikt nie brał oprócz mnie i to jeden miot 8 maluchów. tylko w liczeniu nie wzięła pod uwage, że jedna szylkrecia już pojechała na DT, więc musiały być dołozone kolejne. Wczoraj wzięłam 3 najmniejsze: bardzo chudą szylkrecię i dwie buraski. Jedna nie jest z tego miotu, jest starsza i dzikawa. Z tego wynika, że albo jakieś były adoptowane, albo pierwotnie przyniesiona 8-ka pochodziła z jednego miejsca, ale z dwóch miotów. Zostały 2-mies. kocięta: biały z czarnymi i biały z burymi znaczeniami oraz czarny.
Trudno było tak wybierać

, ale macałam po brzuszka, które mają puste. Pozostałe widocznie już same jedzą. Zrobiłam im kolejną porcję jedzenia w postaci papki. W miseczkach było moje wczorajsze nie zjedzone. Poza tym nie było wody, więc pracownica nalała.
Wszystkie pozostałe koty miały w miskach troszkę jakiegoś kolorowego suchego. Takie 3 podrostki z górnej klatki też nakarmiłam. Drugi dzień daję im jeść, a one wszystko pochłaniają.
Te pozostałe maluszki powinny co dzień dostać mokre jedzenie, jeśli maja przeżyć. Macie możliwość podjechać tam dziś je nakarmić?
Mam pytanie, czy te kocięta były odrobaczane w schronisku? Ta troszkę dzikawa kotka nie chce za bardzo jeść. Trochę martwię się. pozostałe mają apetyt. Wczoraj kupiłam dla powypadkowej Lukrecji 2 saszetki convalescece, a musze go podawać maluchom przez strzykawkę, bo tylko 2 jedzą stały pokarm z ręki. Cała wzięta szóstka to dziewczyny.
U mnie kotka powypadkowa jest w trochę lepszym stanie. Sprawia wrażenie, że nie widzi, ale źrenice reagują na światło. Powinna więc widzieć. Nie daje rady chodzić, bo ma porażone przednie lapki, ale jakoś się przesuwa, jak musi.
Ma uderzenie w tył i lewą stronę przodu głowy. Trzeba czekac, aż wylewy krwi zejdą. Powinno byc dobrze. Noga tez jakoś się nie paprze, ale mała ma gorączkę, a noga jest rozpalona.
Ma jednak wielką chęć życia, pije i je z apetytem. Jak jest głodna, to miauczy, żebym ją nakarmiła.
Z gorszych wiadomości: Myszka wróciła z DS. Tu troskliwa w stosunku do swojej córki, w nowym domu zaczęła ją lać i męczyć. To musiała być prawda, bo przyjechała z rozdrapaną raną pod okiem i zalanym okiem, więc widocznie mała broniła się i tak ją poharatała. Jej córka została.