Nie panikować i aż tak bardzo się nie przejmować. I mówię to ja, która zaczęłam przygodę z kotami 11.2008, a tymczasuję zaledwie od 1,5 roku.
Były u nas w domu wszelakie robaki (w tym jaja tasiemca w łóżku, które znajdywałam, zbierałam do woreczka i całkiem sporą garstkę pokazałam weterynarce z pytaniem "co to jest?" - wyobraź sobie jej minę

), były pchły, nicienie, bardzo złośliwy grzyb, a "przewlekły kk" to moje drugie imię

I żyjemy, jesteśmy zdrowi na ciele i umyśle, my i nasze koty. Jest bardzo niewiele rzeczy, którymi możemy zarazić się od kotów, nawet śpiąc z nimi w łóżku.
Adopcje to trudna sprawa, czasami idzie jak z płatka (u mpacz padł chyba rekord - kot był u niej 24h, albo 4h - już nie pamiętam

a czasami koty siedzą miesiącami i trudno już je nazwać "tymczasami" (śliczna szylkretowa koteczka gościła u nas prawie 8 miesięcy, a teraz ma cudowny dom z ogrodem, którego nawet sama jej zazdroszczę).
Ja najpierw zapraszam ludzi do siebie albo jadę do nich. Osobiście zawożę kota. Potem go odwiedzamy i jak dotychczas jest super. Jeśli ktoś się dziwi na umowę adpocyjną, albo nie chce dopełnić podstawowych formalności, to znaczy, że żeby mieć spokojne sumienie, trzeba szukać dalej. Jak to mówi mpacz: każdy kot ma przeznaczony swój dom, tylko nie wiadomo kiedy do niego trafi. Trzeba być cierpliwym. I nie panikować

Z mojego doświadczenia wynika, że dorosłe koty łatwiej zaakceptują maluchy niż siebie nawzajem. Spokojnie, pojedynczo, możesz je sobie nawzajem przedstawiać - jeden mały na jednego dorosłego

Trzeba tego spróbować, bo na dłuższą metę, zamykanie na przemian, jest bardzo męczące i frustrujące dla domowników. Jeśli wpuściłaś je już do przedsionka, to przykro mi, ale masz tylko jedno wyjście, a właściwie wejście - do wnętrza mieszkania
Ach te pierwsze strachy, co to będzie, jak koty pierwszy raz się zobaczą. Te emocje. Bezcenne

Ja miałam tak wielkiego pietra za pierwszym i drugim razem, że aż się pociłam ze strachu

Moja rezydentka Kicia jest diabłem wcielonym
Przed wpuszczeniem kotów do przedsionka powinnaś była, jeszcze na dworzu, podać im krople na kark - na pchły i robaki. Ale trudno, stało się... Dorosłym nic nie będzie, jak je ponownie odrobaczysz.
A czy w przedsionku nie ma przeciągów? Jeśli kocurek jest delikatniejszy, to może się jeszcze bardziej rozchorować.
U jakiego weterynarza byłaś, jeśli wolno spytać?
To nie ma znaczenia, czy koty są rodzeństwem, czy nie. Ważne, że trzymają ze sobą sztamę i może uda się wyadoptować parę.
Trzymaj się! Pamiętaj, że robisz dobrze, a gdybyś w którymś momencie zwątpiła, denerwowała się, albo dostała napadu paniki, to idź do przedsionka i kociaki powiedzą Tobie, że wszystko jest Okej
