Bądź, bądź.

Bo za czasem jest coraz gorzej, naprawdę.
Szkoda wielka, że z adopcji Olgi nici.

Wczoraj nasi panowie, Vegas i Spoks, mieli jechać do swojego domu.
Nadal są u mnie

Wyobraźcie sobie, że Spoks... nie dał mi się złapać! Łapałam go nawet do klatki łapki, ale nie miałam szans, bo do klatki wchodzili wszyscy, tylko nie on. Nęciłam go dwie godziny jedzeniem (rozdałam dwie wielkie piersi z kurczaka wszystkim, tylko nie jemu, bo się nie zbliżał do transporterka), potem łapałam siłą - musiałam się poddać, bo zaczął się wentylować ze stresu. Masakra, naprawdę! Dzisiaj zaczynam wszystko od początku, potrzebne są kciuki, by się udało... i żeby potem ten wariat w kociej skórze się zaaklimatyzował w nowym domu - bardzo się o to martwię. On i Vegas czekają na dom już ponad dwa lata

To cud, że ktoś dzikiego Spoksa gotów jest pokochać!
Jak się czuje Szafirek w nowym domu?

Koteczek z tego wątku:
viewtopic.php?f=1&t=120284&p=6702634#p6702634 trafi do mnie, kiedy tylko jego stan się ustabilizuje. Będzie potrzebował Mecenasa, bardzo bardzo...