Wczoraj w lecznicy spotkałam młodych ludzi z koteczką rasy brytyjskiej.
I tak od słowa do słowa młodzi pochwalili się, że kotkę kupili bez rodowodu, no bo po cóż im ten papier, na wystawy jeździć nie będą, po prosty chcą ja mieć dla siebie.
No i rzecz jasna koteczka bez rodowodu była tańsza o 500 zł. Czysty zysk!
Pani hodowczyni pokazała im rodowód matki wiec wszystko jest oki.
Trochę im mina zrzedła, gdy ich uświadomiłam, że dopiero za jakiś czas gdy koteczka podrośnie będą mogli powiedzieć czy jest brytyjska - czy tylko nieudaną kopią tej rasy
Delikatnie rzecz ujmując prawie kotka rasy brytyjskiej
Kot rasowy - w tym przypadku ta koteczka wyglądem powinna doskonale pasować do wzorca rasy.
Musi też posiadać jeszcze rodowód, czyli dokument potwierdzający ową rasowość.
Młodym nie było do śmiechu. Oni weszli do jednego gabinetu a ja do drugiego.
Potem spotkaliśmy się w w tym samym gabinecie, dosłownie na minutkę, ponieważ musiałam zważyć swojego rasowego europejczyka
No i wtedy czuli się niezręcznie, ponieważ koteczka była leczona z grzybicy i świerzba
Tak to jest jak snob chce mieć rasowego kota i oszczędzić jednocześnie
Mogli ode mnie zaadoptować zdrową Zdzisławkę
Puchata, niebieska, wysterylizowana, prawie brytyjka
z dokumentem tożsamości
i za darmochę!!!
Snobizm ludzki nie zna granic.