majencja pisze:O dziwo- Tosiu żyje!!! Wczoraj był lejący przez rece z bezdechami . nawet głosu z siebie nie wydawał, nie reagował na ukłucie, nie był w stanie podnieść łebka. Cały czas leżał na boczku z odgieta główka do tyłu..Nic po tym nawadnianiu nie było lepiej. Zadzwoniłam do drugiego weta więc powiedział, ze nic sie nie da bo za mały i od początku słabszy i najlepiej skrócić mu cierpienia. Przez moment patrząc się na niego jak biduś wygląda nawet miałam taki zamiar . Doszłam w końcu do wniosku że i tak nie mam nic do stracenia i spróbuje po ludzkiej medycynie cos zadziałać. A w dodatku wczoraj otworzył jako jedyny oczka. Cała noc nie moja / a ja od piatku do środy w pracy jestem/ No i Tosiu zyje aczkolwiek ma objawy neurologiczne. Nie wiem co będzie dalej .
Trzymam kciuki za maluszka:)