Podnoszę
Iwonko, my nadal z Hanką w dwupaku

Już mnie trafia cholera, bo czuję się bardzo nieswojo

Niby zdrowotnie jest dobrze, ale ani sobie miejsca nie mogę znaleźć, ani jakiegoś zajęcia (zresztą i tak po średnio przespanych nocach - "dzięki" notorycznemu chodzeniu na siusiu oraz przewracaniu się z boku na bok z tym wielkim brzuszyskiem - nie mam siły na kompletnie nic), chodzić na spacery już też nie bardzo, bo biodra bolą... Masakra... a tu się zapowiada, że przenoszę uparciucha, choć lekarz zaklinał się na wszystkie świętości, że nie dotrwam do następnej wizyty (10.07.), a do terminu (18.07.) to już w ogóle

A ja nie mam póki co ŻADNYCH objawów zbliżającego się porodu, po prostu żadnych, zero, null
Jak się już wreszcie rozpakuję to dam znać
Pozdrawiam i trzymam kciuki
