Byłam dziś z kicią na kontroli.
Po zabiegu czuje się dobrze, je (niestety nie wiem dokładnie ile, pani Krysia jest w szpitalu, więc polegam na relacji jej bratanka), łazi po domu, wskoczyła dziś sama na parapet, nie było wczoraj i dziś żadnych problemów po zabiegu. W lecznicy już nie była taka spokojna, usiłowała sobie pójść, trzeba ją było mocniej trzymać. Jak już widziała, że nie da rady uciec, to rozglądała się z zaciekawieniem. Oczka bystre. Jest minimalnie zażółcona, co może być efektem rozkładu jakiejś części erytrocytów, ale może być też powodowane problemami z wątrobą, trudno teraz powiedzieć. Ale zażółcenie jest naprawdę maleńkie, trzeba się nieźle przypatrywać, albo bardzo dobrze znać. Spojówki ma blade, ale dziąsła i podniebienie już wyglądają lepiej. Krew zdecydowanie lepsza, ładnie szła z żyły, parametry poszły w górę (wczoraj hematokryt był około 12%, dziś prawie 18%, RBC 4,14, HGB 5,9 g/dl). W górę poszły też leukocyty (35,9), ale po przetoczeniu, po zabiegu i przy tym czymś, co jest w brzuszku nie jest to wynik mrożący krew w żyłach

Kicia została obmacana, nie było bolesności. Szew ok, temperatura w normie.
Dostała leki i kroplówkę (musiała być dożylna, bo podskórna przy takim dużym szwie nie była zalecana - mogłoby to jej tam spłynąć w okolice szwu - była więc dożylna, ale nie za duża i powolutku, ze względu na anemię).
Dostała zastrzyki na wynos (antybiotyk i Ornipural) i zalecenie kontrolnej morfologii we wtorek.
Za wizytę zapłaciłam 44 zł, to od razu będzie jako część mojego wkładu

W domu pierwsze co, to poleciała do kuwetki i zrobiła piękne siu. No i czekamy, jak będzie to wyglądało dalej.