Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 22, 2006 0:58

mirka_t pisze:A pani Małgorzata miała łazy w oczach kiedy przytuliła Kitkę a ona wywaliła jej przed nos tyłek w wiadomym celu.

:D
Czyli można rozumieć, że chęć zabrania Kitki z powrotem jest szczera i płynie z serca, a nie na zasadzie "zabieram bo moje".
Ale niewątpliwie jest to trudna sytuacja :roll: Dla Was obu.
Ciężka sprawa.
A czy Pani Małgorzata zamierza pokryć całość bądź partycypować w części kosztów ewentualnego zabiegu i rekonwalescencji?
No bo rozumiem, że gdyby Kitka miała wrócić to niewskazane było by narażać ją zaraz po zabiegu na bezpośrednią konfrontację z kocurkiem rezydentem.
Nie rozumiem tylko dlaczego alergia miałaby powrócić w tamtym mieszkaniu?
Myślicie, że uczulało ją ewidentnie coś z tamtego lokalu (wełna z dywanu, farba na ścianach, ect.) .Bo jeśli podejrzenie pada na jedzonko to chyba wystarczy, że będzie żywić się tym co u Ciebie nie wywoływało u niej uczulenia.

Majszczur

 
Posty: 1062
Od: Śro mar 29, 2006 13:31
Lokalizacja: Warszawka... po prostu

Post » Pt wrz 22, 2006 1:28

Na razie mam mętlik w głowie w związku z tą kotką. Pani Małgorzata sama doszła do wniosku, że leczenie kotki i wypuszczanie jej było błędem gdyż ludzie na zewnątrz ją dokarmiali a i kotka mogła znajdować resztki jedzenia gdziekolwiek albo stołować się razem z dziczkami. Nie sądzę jednak, że zdoła kotkę utrzymać w domu. Kitka będzie szukała możliwości wyjścia z domu, bo na pewno sobie o wychodzeniu przypomni. Pytała się o koszty zabiegu i raczej nie była zachwycona podaną kwotą. O konkretach na razie nie rozmawiałyśmy, bo cała sytuacja była dla mnie jak i dla pani Małgorzaty niezwykła i na razie wszystko zależy od tego co powie wet. Biorąc pod uwagę jakie mam szczęście mogę spodziewać się, że pani Małgorzata rozmyśli się i zrezygnuje z zabrania kotki. Tak na marginesie to jestem zmęczona sikaniem Kitki po mieszkaniu. Teraz postanowiła dobrze naznaczyć kuchnię.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt wrz 22, 2006 11:24

Mirko, rozmawiałam z wetem o tzw. `syndromie trzeciego jajnika`.
Dowiedziałam się, co nastepuje:
- czasami udaje się `poprawić sterylkę`, czyli znaleźć to, co zostało zgubione, czy pominiete przy pierwszej.
- czasami okazuje się, że ruja jest [w skrócie rzecz umując] `umiejscowiona w głowie` [ma to jakiś związek z korą nadnerczy i przysadką] - wtedy, pomimo tego, że kotka jest sterylizowana, podaje się jej hormony.

Niestety, rozróżnienie tych przypadków możliwe jest tylko po otwarciu jamy brzusznej. Można oczywiście podawać jej hormony tak, czy tak, jednak wydaje mi się, że jak wet ma doświadczenie w `poszukiwaniu zaginonych fragmentów`, to może się udać samym zabiegiem.

Nie zazdroszcze zasikanej kuchni.
U mnie Riddick znalazł sobie nowe miejsce - za rowerem syna i znowu symuluje chorobę krtani w obawie przed zabiegiem. :roll:
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Pt wrz 22, 2006 12:48

A ja tak sobie siedzę i myślę.
Podawanie hormonów kotce w celu hamowania rui jest niedobre ze względu na możliwość wystąpienia ropomacicza. No ale Kitka macicy nie ma ięc ta dolegliwość jej nie dotyczy.
Czy są jeszcze jakieś skutki uboczne terapii hormonalnej?
Bo może rzeczywiście wystarczy podawać blok i tyle?

Czy sikanie Kitki ma tylko i wyłącznie związek z rujką?
Pozdrawiam
Paulina z Abi, Laylą, Halo i Teodorkiem.

paulinatob

 
Posty: 804
Od: Sob lip 15, 2006 10:57
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt wrz 22, 2006 13:01

Problem w tym, że Kitka zaczęła znaczyć o wiele wcześniej i nie przejawiała wtedy żadnych innych objawów rujki. Podawałam jej Provere a ona nadal sikała. Niepokojące jest fakt, że Kitka mocno schudła. Może przez cały czas, kiedy znaczyła miała cichą rujkę, która dopiero teraz przybrała pełno objawową postać. Możliwe, że w jej przypadku będzie potrzebna jakaś specjalna kuracja hormonalna.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt wrz 22, 2006 13:16

A może ona ma chore nerki?
Pozdrawiam
Paulina z Abi, Laylą, Halo i Teodorkiem.

paulinatob

 
Posty: 804
Od: Sob lip 15, 2006 10:57
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt wrz 22, 2006 20:44

Niestety nie udało się pobrać Kitce krwi. Poleciała tylko kropelka i na tym koniec. Ma tak gęstą krew, choć nie jest ani trochę odwodniona. Sprawdziliśmy tylko poziom cukru i jest w normie. Ogólnie jest w dobrej kondycji. Sierść gładka i błyszcząca, oczy i uszy czyste, żadnych wymiotów, kupy też OK., dziąsła i język w porządku. Normalna zdrowa kotka. No prawie normalna, bo niewiele kastrowanych kotek ma rujkę. Dostała blokadę i zobaczymy, co się z tego urodzi.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon wrz 25, 2006 22:44

Wczoraj przed południem zadzwonił znajomy mojego niby TŻta z pytaniem czy tego dnia schronisko dla zwierząt jest czynne. Odpowiedziałam, że jest czynne do godz.15 i zapytałam po co mu ta informacja. Odpowiedział, że jego żona przyniosła do domu kotka, którego ktoś wyrzucił z samochodu.
Oto wyjaśnienie historii kociaka, które napisała córka znajomego:
"a więc tak zaczęło się to rano gdy mama wstała wszyscy zaczęli patrzeć
w oknach gdy kot miałczał ale to strasznie głośno i mama zauważyła go
na dworzu więc pobiegła na dół a tamta kobieta która była w oknie i
widziała jak mama go zabiera nam powiedziała przez okno że tu był nad ranem
samochód i dwoje ludzi którzy go tu zostawili i porzucili a wtedy on chodził
po naszym osiedlu i miałczał . A jak przyniosła mama go do domu to był
strasznie głodny więc najadł się i zasnął , potem czuł się jak w domku
chodził tulił się do nas a potem ten nasz głupi pies !!!! i na tyle tej
historii koteczka

a u nas w piwnicy owszem były koty i mama nawet chciała wziąć jednego
do domu to był taki dziki że nie dało się go złapać , są strasznie
dzikie"

No cóż mogłam powiedzieć. Kociak miał do mnie przyjechać, ale rodzina owego znajomego postanowiła go zatrzymać. Mają 2 psy i kota. Dzisiaj mój niby TŻ zadzwonił z pracy, że jednak kociaka przywiezie do domu, bo jeden z psów znajomego strasznie świruje.
Tak więc mam o 0,7kg kota więcej w postaci około 2 miesięcznej buraski. Waga małej może spadnie jak pozbędę się biegających po niej pcheł.
Mała nie potrafiła jeść suchej karmy, ale w mig załapała o co chodzi. Kiedy jej dosypywałam RC dla kociąt to z łakomstwa dziabnęła mnie w palec. Sama poszła do kuchni i zrobiła siusiu w bez żwirkowej kuwecie.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon wrz 25, 2006 22:59

Ale cudna ta twoja nowa mała! Strrrraszliwie mi się podoba - buraska z czarnym noskiem :1luvu:
Taka śliczna kruszynka - na pewno szybko znajdziesz dla niej domek.

Czy ja dobrze kalkuluję - 2 kotki ci teraz próbują moczem zdewastować przedpokój?? A moze one ze sobą rywalizują??
Trzymam kciuki za domek dla Śnieżki :ok:
Pozdrawiam
Paulina z Abi, Laylą, Halo i Teodorkiem.

paulinatob

 
Posty: 804
Od: Sob lip 15, 2006 10:57
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon wrz 25, 2006 23:50

W miejscu uznanym przez niezdyscyplinowane koty jako najodpowiedniejsze do obsikania postawiłam pustą kuwetę. Korzysta z niej czasem Tina i Pusia. Śnieżka kilka razy do niej nasiusiała, ale zaczęła siusiać też w inne miejsce. Kitka nie ma już rujki jednak nie udało mi się przyłapać jej w kuwecie. Kiedy dzisiaj pilnowałam małej buraski a ona grzecznie podreptała do kuwety to w tym samym czasie któryś z kotów nalał na wykładzinę w pokoju. Podejrzewam o ten czyn Kitkę gdyż jest to miejsce, które wcześniej kilka razy znaczyła. Nie przyłapałam jej, więc pewności nie mam. Chyba bym musiała zainwestować w monitoring, aby mieć pewność kto, gdzie i kiedy.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto wrz 26, 2006 21:34

Małą buraskę potraktowałam dzisiaj Frontline i po 2 godz. pchły zaczęły wariować. Biedna kicia drapała się i gryzła jak najęta. Ja wybierałam podtrute pchły. Było ich dużo. Buraska jest bardzo grzeczna. Je kiedy nasypię do miseczki, potem popija wodą. Załatwia się do kuwety. Pięknie bawi się z Maczkiem. Czasem, gdy stanie pod którymś z dorosłych kotów zaczyna szukać u niego sutków. Mała jest bardzo fotogeniczna.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto wrz 26, 2006 21:44

piękna :love:
Obrazek
Cinia i Tycia

Iśka

 
Posty: 3950
Od: Pt cze 25, 2004 20:55

Post » Wto wrz 26, 2006 21:46

Burasia jest bosska. Uwielbiam buraski. :D

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto wrz 26, 2006 22:09

mirka_t pisze:Niestety nie udało się pobrać Kitce krwi. Poleciała tylko kropelka i na tym koniec. Ma tak gęstą krew, choć nie jest ani trochę odwodniona. Sprawdziliśmy tylko poziom cukru i jest w normie. Ogólnie jest w dobrej kondycji. Sierść gładka i błyszcząca, oczy i uszy czyste, żadnych wymiotów, kupy też OK., dziąsła i język w porządku. Normalna zdrowa kotka. No prawie normalna, bo niewiele kastrowanych kotek ma rujkę. Dostała blokadę i zobaczymy, co się z tego urodzi.

ja bym jednak pobrałą kotce krew, a nie podawałą hotrmony beż żadnych badań.
Krew dokładnie, mocz z posiewem- bo jak sama piszesz sterylizowane kotki jednak rzadko mają rujkę, a ta nawet rujki nie ma tylko sika.
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Wto wrz 26, 2006 22:42

Mysza pisze:ja bym jednak pobrałą kotce krew, a nie podawałą hotrmony beż żadnych badań.
Krew dokładnie, mocz z posiewem- bo jak sama piszesz sterylizowane kotki jednak rzadko mają rujkę, a ta nawet rujki nie ma tylko sika.


mirka_t pisze:....
Kitka, która jest u mnie od początku roku, która ma na brzuchu bliznę jak po sterylce, która nigdy nie miała widocznych objawów rujki, ale znaczyła mi w mieszkaniu właśnie teraz kula się po podłodze i wystawia kuper w wiadomym celu...


mirka_t pisze:.. Najgorszy scenariusz to taki, że nie da się usunąć efektu rujki i znaczenia w mieszkaniu u Kitki.


Hormony przerwały rujkę. Nie zauważyłam, aby Kitka od otrzymania hormonów znaczyła w mieszkaniu. Bardzo możliwe, że to ona wczoraj nasikała na wykładzinę, ale mam wrażenie, że było to spowodowane przybyciem małej buraski.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: dorcia44, lucjan123 i 71 gości