ASK@ pisze:To nie jest twoja wina. NIE JEST!
Dokładnie tak!
To dzięki Twoim staraniom DeeDee czuje się tak dobrze że ma chęć jeść z apetytem, włazić do szafy pod sufit etc.
W tej szafie jest jej bezpieczne schronienie, jej jaskinia.
Tą jej biedną żuchwę mogłam dzień później uszkodzić ja podczas otwierania do podania leków lub wet podczas badania

Gdyby DeeDee mocno uderzyła pyszczkiem to więcej byłoby śladów niż kropla krwi ze śluzówki.
Gdyby upadła źle - cała byłaby poobijana.
Pewnie lekko puknęła mordką albo zadziałało przeciążenie przy lądowaniu, ale to nie zeskok był straszliwą przyczyną tego że jej się pogorszyło. Przyczyną jest ten paskudny nowotwór

Moja kotka szła i jej noga chrupnęła bo uszkodzona nowotworem kość się rozkruszyła

Patologiczne pęknięcia kości nie polegają na tym że kość jest mocna i trzeba nieźle nią łupnąć by pękła, wręcz przeciwnie. To pęknięcie kości uszkodzonej chorobą, bardzo kruchej.
Myślę że DeeDee musi pobrać trochę leków przeciwzapalnych, trzustka niestety musi tu przejść na drugi plan w temacie jej ochrony - i trzeba mieć nadzieję że gdy obrzęk zejdzie to że sprawność żuchwy mocniej powróci do normy, na tyle by mogła bezproblemowo jeść i by ją nie bolało, ale akurat silne leki przeciwbólowe to ona i tak już bierze.
Na zdjęciu nie widać było przemieszczenia, wczoraj wieczorem na lekach jadła - więc pewnie jest nadzieja na to.
Koniecznie musisz się skontaktować z onkolog - co dalej...
Póki co pokarm ją strzykawką jeśli nie da rady jeść inaczej - widziałam jak ona lubi Conva ciągnąć

Ale najważniejsze będzie tu zdanie onkolog, czy ma jakieś pomysły na to co dalej w takiej sytuacji

No bo jest bardzo trudna
