Ostatnio mamy jakąś konkretną liczbe wizyt - częściej w sprawie Nissanka, ale też do toyotki ludzie przychodzą. Zaczęło się, nieregularnie, dzien po sterylizacji Toyi. Wtedy był koszmar - Toya wystraszona pod łózkiem, nawet nie wystawiła milimetra czarnego nosa, a Nissan w pawlaczu, rozpłaszczony jeszcze w dodatku i żeby zobaczyć uszy trzeba było wqejść na krzesło. Tak pani chcaca go miała okazję go zobaczyć. I się nie odezwała.
Kolejne więc wizyty, zwłaszcza u Nissanka (a tych jest więcej) zaczynały się od zamknięcia kuchni, aby kocur nie wskoczył na ukochany pawlacz. Zamknięcie drzwi powodowało lekką dezorientację futer i pewne zaniepokojenie owocujące czujnością. Dodatkowo został wyłączony element domofonu, na ktory koty reagowały paniczną ucieczka i chowaniem się na długi czas, ale i tak gdy wchodziły obce osoby futra meldowały się w sypialni pod łózkiem i nie można ich bylo zachęcić do wyjścia.
Ale do czasu... do czasu zastosowania kolejnego manewru, czyli nie karmienia tego dnia ich ukochanymi smakołykami. One reaguja na nie jak na narkotyk. Basia wpadła na pomysł, aby ułozyć ścieżkę z sypialni do pokoju, gdzie siedzielismy wraz z gośćmi, ścieżkę z chrupek (smakołyków), mniej więcej tak jak się układa jedzenie dla kota ktorego chcemy złapac do klatki-łapki.
Udaje się za każdym razem. Pierwszy raz natychmiast, juz na odgłos chrupek, pojawiła się Toyotka. i zjadając po jednej wchodziła do pokoju. I juz zostawała zachęcona zabawkami. Śmiesznie wyglądało, za drugim razem, jak za nią, ale później, nie od razu, kroczył na ugiętych łapach Nissan i jedynie co mógł to powąchać podłogę, na ktorej były chrupki.
Tego było za wiele. Przy kolejnej wizycie Nissan postanowił nie tracic okazji i pierwszy wybiegł przed Toyą



Generaln9ie byli państwo zakochani w Nissanie. Byli dzień po sterylce swojej koteczki. Nissanek się zaprezentował świetnie, to było niesamowite, jak ten kot podchodził do nich, przyszedł do pokoju, bawił się, a na koniec polozył się na pleckach, pokazał brzuszysko i odwracając leżąc łepek w ich stronę tak fajnie na nich spojrzał. Państwo chceili Nissana od razu, ale ja zaprotestowałam ze względu na ich sterylizowana kocicę. Miał pojechać dzisiaj, ale na poniedziałkowego maila już nie dostałam odpowiedzi i przypuszczałam, ze ich milosć do Nissanka się właśnie przed chwilą skończyła. Co zostało potwierdzone smsem. Ze z powodu, zę to się tak przedłuża to.... do licha, przeciez tu chodzilo o dobro ich kota, nie tylko Nissana. Nic to. pisze o tej wizycie dlatego, ze była przełomem dla Nissanka. nabrał niesamowitej pewności siebie, jest odwazniejszy, bardziej wyluzowany, kontaktowy. Teraz on wychodzi pierwszy do obcych, jest och bardziej ciekawy niż Toyotka. Mozna by wiele pisać, ale naprawdę zmiana duża.