Wczoraj wieczorem
odstawiliśmy maluśkich na kociarnię
Niestety nie znam nikogo, kto może je ode mnie przejąć. Maciek też nie - jest często w rozjazdach i nie da rady z maluchami które trzeba oporządzać co najmniej 2 razy dziennie... A dorosłą Szoszi może zostawić na cały dzien i noc samą.
Maluścy tylko w drodze się stresowali - co chwila podawali mi przez kraty łapki. Na kociarni nie wiedzieli gdzie najpierw patrzeć. Najbardziej interesująco było za wolierą, najwyraźniej dzieciaki miały poczucie, że zawiozłam ich na ogromny plac zabaw i zacierały już łapki na harce. Nie miałam serca im mówić, że to plac zabaw dla dorosłych. Nie wiem czy się kapnęły że w dolnym boksie siedzi ich mama. Były zajęte obserwacją wszystkiego. Czyli - stan psychiczny rewelacyjny. Mam tylko dziwne odczucie, że
Florencja (biało-bura) jest mało żwawa. Miejcie na nią oko proszę.
Kiedy je zawiozłam, biegunka była opanowana, wprawdzie ich kupalki były dalekie od oczekiwań (plastelinka), ale zawsze coś. Basia mówiła, że
biegunka jest rezultatem przekarmienia - u mnie prawdopodobnie biegunę dostały po mleku Gerber (wprowadzane między dwoma posiłkami mokrymi jako trzeci - to już było dla nich chyba za dużo).
Maleńtasy były odrobaczane (1/2 Cestal) i pryskane fiprexem 19.08 w niedzielę - następne odrobaczanie powinno być teraz 2.09. Potem dopiero szczepienie (nie pamiętam czy po tygodniu czy 2 tyg.).Maluchy planowałam
wyadoptować na dokocenie albo w dwupakach, wtedy nie robią się osobniki takie jak moja Flika

Wiem, może nie powinnam grymasić, bo maluchy w schronisku wiadrami można nosić... Wiem, widziałam. Ale to jest mój list do kosmosu,
takie mam marzenie. Poza tym już nie mam mocy decydować o tym... Myślałam sobie dziś o Mroziku, on był adoptowany sam. Zostawiany na 8 godzin. To ten czarny 7-tyg. kotek, który rozłożył się 4-go dnia po adopcji. Miał być zaszczepiony po zaaklimatyzowaniu się. Od lekarza dostał jeszcze jedną dawkę na odrobaczanie (właściciele nie pamiętali że już dostał dwie), co mu oczywiście nie pomogło... Do dzisiaj mam wyrzuty sumienia, że czegoś nie dopatrzyłam, mogłam coś, inaczej. Piszę to, bo Pani Magdzie (która adoptowała Mrozika) podoba się Pafnucy.
Zobaczę jaki będę miała dostęp do internetu, ale póki co wstawię ogłoszenia maluchów na kilka portali. Jeśli ktoś ma ochotę im porobić ogłoszenia, proszę poinformujcie mnie, żebyśmy się nie dublowali.
Martika, dasz radę zrobić im lepsze zdjęcia?
Jak się żegnałam z kotami, zeszła z półek obudzona Walerka. Po raz pierwszy dostałam od niej buzi.
Ilka, zapomniałam zostawić Ci rzeczy z bazarku ciuchowego (z książkowego zostawiłam już na kociarni), przygotuję je i zostawię u P. Iwony, bo już oddałam klucze od kociarni.
Dziękuję za ciepłe słowa, ciesze się że mam takie wsparcie, niech każdy czuje się ucałowany! :*