skarbonka pisze:iza71koty pisze:Kochani.Miałam Wam coś napisać jak wróce ale przeżyłam przed chwilą okropne uczucie...nie da sie opisać.Wychodzilam juz z moich działek i usłyszałam przerażliwy krzyk.Jakby wrzask konajacego zwierzęcia...nie wiem jak to określić.Takie gardłowe wycie, rzężenie, ....Wydaje mi sie że jakieś zwierze konało i zostało dobite.Ten wrzask zanim ucichł trwał dosyć długo.Zostawiłam rower przy bramie i szłam tam gdzie kończą sie moje działki ,aż do rowu.Chciałam zlokalizowac chociaż skad to dochodzi i jakie to zwierze.Wokół ciemno jak w grobie.Usłyszałam jakiś męski śmiech ,potem trzask, takie tępe uderzenie i zrobiła sie cisza...zupełna cisza.Nie wiem co jest po drugiej stronie rowu.Czy to byli kłusownicy czy kto,co to za zwierze, wiem ze słyszałam agonie, poprzedzoną długim cierpieniem i bólem.Czuję się okropnie.Przepraszam.
Ten rów został pogłębiony i poszerzony.Nawet nie wiem z której strony jest dojście na przeciwną stronę, bo ciągnie sie wdłuż wszystkich działek.Latem kiedy rów był jeszcze wąski i do przeskoczenia ,sasiad z alejki obok usłyszal tam pisk szczeniaka.Pobiegł.Malutki szczeniak był uwiązany sznurkiem do drzewa.
Normalnie łeb mi pęka....![]()
to okropne co napisałaś, a zrobiłaś to tak dogłębnie, że poczułam się jakbym tam była..
koszmar.. bardzo Ci współczuję Kochana i temu biednemu zwierzęciu![]()
![]()
![]()
ścisnęło mnie gdzieś głęboko, ehhh..
Pójdę tam z Mężem jak wróci.Jak Boga kocham.Pójdę i zobacze o co tam chodzi.Może rozstawiają wnyki?Jeszcze nie wiem jak ale jakoś znajdziemy drogę.