MariaD pisze:Trzymanie wolnożyjących, półdzikich kotów w domu jest dla mnie niehumanitarne, właśnie z tego powodu, że w przypadku jakiejkolwiek choroby nie ma możliwości im pomóc czy nawet poddać jakimś badaniom w przypadku podejrzenia choroby.
Nie lubię wręcz organicznie atmosfery przepychanek, oskarżeń wszystkiego podobnego, co na prawdę nikomu nie służy poza udawadnianiem swoich racji, dlatego nawet zaglądam tu rzadko, chronię swój spokój.
Ale w tym wypadku chciałabym, abstrachując od wszelkich innych tematów, odnieść się do tej konkretnej wypowiedzi. Mam Magię, potwornie sponiewieraną przez człowieka, przywiezioną z Kielc. W Kielcach wypuszczenie jej na miejsce jej bytowania równało się wyrokowi śmierci (tępienie kotów), z innych miejsc pod "swój" blok wracała. Magia jest u mnie od 3 lat. Żyje normalnie, w pewnym stopniu bierze udział w życiu domu z zainteresowaniem obserwując co się dzieje, nawet jeśli goście przychodzą. Oczywiście wymagało to mnóstwa wysiłku oswajania, o czym może i pamiętasz, bo z Tobą też się konsultowałam. Aktualny stan jest całkiem zadawalający, nawet przeniesienie do nowego mieszkania przeszła dość łatwo i zaadaptowała się szybko.
Tylko... nadal nie pozwala się dotknąć. W czasie przeprowadzki była złapana przemocą. Nie tak dawno zachorowała, coś z paszczą, śliniła się i nie chciała jeść. Na szczęście udało mi się zachęcić ją do śmietanki z pokruszonym Unidoxem i powoli wyszła na prostą. Gdyby nie? Wołałabym posiłki, złapanie, kontenerek, przebadanie z głupim jasiem i np. antybiotyk długodziałający. Wiem, to nie jest proste, sama boję się jej ewentualnej choroby, ale przecież... nie wypuszczę jej, nie będę też szukać nowego domu, wychodzącego, gdzie na nowo będzie się oswajać, albo po prostu ucieknie i nadal w razie czego leczona nie będzie.
Więc chyba to nie jest takie jednoznaczne. Łapać dziczki do domu aby łapać to krzywdzenie, ale są różne sytuacje. Jeśli kot jest poważnie chory, to o ile nie świruje całkiem (nie wiem, nie czytałam całości), to oswajałabym i leczyła. Czy potem wypuścić? To zależy. Jeśli w domu żyłby tak jak Magia, a to okazałoby się np. rakiem, to lepiej niech żyje w domu, a gdy się bardzo pogorszy, to eutanazja, niż śmierć dziczka gdzieś w krzakach, często w mękach.