[/b]Tweety pisze:Patka_ pisze:kastapra pisze:
Tak, tu się zgadzam, ale odnośnie tego co napisałaś że "kto poświęci swój wolny piątek, sobotę..." już nie do końca...Ludzie pewnie z różnych przyczyn nie stawiali się w te piątki, ale np ja tylko raz z powodu urodzin na które szłam, a tak to niestety przeważnie w tych godzinach mam jeszcze coś związanego z pracą, edukacją lub innymi WAŻNYMI rzeczami, gdybym leżała w domu, na pewno bym przyszła. Wiem, że nie odnosiłaś tego do mnie konkretnie, ale akurat ja mówię za siebie, bo nie byłam na spotkaniach, chociaż żałuję. Co do soboty też nie każdy ma wolne. Ja mieszkam sama, wszystkie obowiązki związane z domem i kotami (teraz także maluchami) są tylko na mojej głowie, nie mam domownika, który pomoże! Do galerii nie pojadę właśnie dlatego że pół soboty jest jedynym dniem gdzie mogę cokolwiek zrobić w domu, a także spędzić wreszcie czas z moimi kotami!!!! Ciągle czytam na forum o ludziach, którzy "za mało robią", ciągle zastanawiam się nad tym, czy ja w ogóle nadaję się do pomocy fundacji, skoro prawie nic dla niej nie robię. Jakieś kwasy się porobiły, wcale mi się to nie podoba. Cały czas wydźwięk jest od niektórych taki, że jak pomagasz mało to pomagasz za mało, to może w ogóle nie pomagaj. Ponieważ oczywiście to przeważnie nie jest kierowane do nikogo personalnie, to ciężko się do tego odnieść, ale czasem mam wrażenie, że jednak aluzje są do konkretnych osób. Może jestem przewrażliwiona, ale chyba nieTak np. dziś apel o zawiezienie kotki na sterylkę, na 18 z wzięciem z Kocimskiej. Apel zapewne do osób zmotoryzowanych, tylko jak koncząc pracę o 17 poza Krakowem zdązyc na 18 do Huty, zahaczając o dom, żeby dać jeść kotom, potem jeszcze o Kocimską, jak dla mnie niewykonalne....przepraszam. Nie nadaję się, nie nadążam za tempem fundacji, wiem że koty mają w nosie czy ja mam czas, ale go nie urodzę. Czuję od pewnego czasu straszną presję na forum, w sumie mogłabym to przemilczeć, ale zdecydowałam się powiedzieć. A ponieważ to tak ogólnie tylko, to mogę na forum. Nikogo nie obrażam, ani do nikogo nie piję. Poprostu takie spostrzeżenia mam...
Ja się podpisuję rękami i nogami pod postem Karoliny.....nie jestem w stanie pomagać codziennie (poza byciem dt) ale czy to znaczy ze nie powinnam w ogole? Dla mnie wolontariat jets niestety zajęciem pomiędzy pracą, uczelnią i innymi obowiązkami, ale i przyjemnościami takimi jak siłownia czy wyjazd na weekend z których egoistycznie nie zamierzam rezygnować. Czy powinnam więc zrezygnować z pomocy w ogóle?
wtedy nie jesteś wolontariuszem, nie bierzemy pod uwagę Twojej pomocy gdy jest potrzebna, przy organizowaniu się nie bierzemy Cię pod uwagę jako tymczasu, bo nie jesteś kimś na kogo można liczyć. Sama zgłaszasz się do czegoś gdy masz taką fantazję ale przy rozdzielaniu zadań nie bierzemy Cię sami z siebie pod uwagę. [b]Wolontariat to jest praca jak każda inna tylko, że wykonywana za darmo, dobrowolnie podejmowana ale jednak obowiązek, którego ktoś się podejmuje
Aha, ok. Czyli chodzi tylko o nazewnictwo
