Witam Noworocznie
U mnie na siedem kotów (bo i Józia jest u nas od 10 dni) w nosie fajerwerki, huki i błyski ma piątka. Boi się Józia i ... Zawada. Były więc miziane, tulone i hołubione, jakoś noc minęła. Dzisiaj po południu w okolicy znowu ktoś świętował i zaczęła się niezbyt głośna kanonada. Nie zauważyłam kiedy Zawada znikł z pola widzenia. Chodziłam po domu kiciałam, wołałam, zaglądałam we wszystkie potencjalne kryjówki. Wreszcie w desperacji wczołgałam się z latarką pod schody... Był. Wtulony w kącik. Bieduś. Teraz już wywabiony, zjadł, zaległ na fotelu.
Ale wczoraj przed północą miałam odwrotny problem. Pepek, nasza rodzinna powsiłapa ma na temat wychodzenia własne zdanie. Jak chce wyjść to nie ma zmiłuj

Jest okrutne miauczenie, skakanie na klamkę i zawsze jest wypuszczany. Wczoraj wypuścić nie chcieliśmy. No więc swoje przeżyliśmy przed Sylwestrem
