Józek - mam dom i kolegę :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto cze 16, 2009 17:19

no trzymam kciuki :ok:
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com

Killatha

 
Posty: 9652
Od: Sob lis 17, 2007 12:04
Lokalizacja: Zabrze

Post » Wto cze 16, 2009 17:22

trzymamy za Dżosefa :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Wto cze 16, 2009 19:52

i jak po wizycie u dentysty?
kot napewno będzie oszołomiony narkozą
trzymać w cieple, można podłożyć termofor albo butelkę z ciepłą wodą owinięta ręcznikiem
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com

Killatha

 
Posty: 9652
Od: Sob lis 17, 2007 12:04
Lokalizacja: Zabrze

Post » Wto cze 16, 2009 20:30

Właśnie wróciliśmy :) Uf, wszystko dobrze. Józek się jeszcze wybudza, przycupnął sobie w kącie, opatuliłam go kocem.
Obrazek
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=27 ... #p10371487 - wyprzedaję masę rzeczy, znajdź coś dla siebie!

Keirzontko

 
Posty: 446
Od: Sob lip 12, 2008 19:54
Lokalizacja: Kraków | Warszawa Mokotów

Post » Wto cze 16, 2009 20:52

cieszę się, ze wszystko ok
napewno poczuje ulge po usunięciu bolących ząbków
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com

Killatha

 
Posty: 9652
Od: Sob lis 17, 2007 12:04
Lokalizacja: Zabrze

Post » Wto cze 16, 2009 21:18

Kochany Józio, ledwie łazi ale wszedł do TŻa na łóżko, przytulić się... On zawsze przychodzi na łóżko jak tylko ktoś się w nim położy :)
(Nie kładłam go na łóżko bo się bałam że zacznie łazić i spadnie).

Teraz leży w kołdrze, szczelnie opatulony i głaskany. Na pewno go strasznie boli pysio, ale może rano już będzie lepiej.

Dziękuję Wam za wsparcie :)
Obrazek
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=27 ... #p10371487 - wyprzedaję masę rzeczy, znajdź coś dla siebie!

Keirzontko

 
Posty: 446
Od: Sob lip 12, 2008 19:54
Lokalizacja: Kraków | Warszawa Mokotów

Post » Śro cze 17, 2009 10:03

ciesze się, że Józek tak dobrze zniósł zabieg
jak się słodziak dzisiaj czuje? lepiej już?
pewnie będzie potrzebował trochę czasu aż mu sie pysio wygoi
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com

Killatha

 
Posty: 9652
Od: Sob lis 17, 2007 12:04
Lokalizacja: Zabrze

Post » Czw lis 05, 2009 0:32 Re: Józek - mam dom :)

Słuchajcie, zaniedbuję okrutnie wątek Dżosefa, więc kajam się. U kocia wszystko dobrze, kiedy oglądam teraz jego stare zdjęcia w tym wątku mam wrażenie że przytył :oops:. Jest kochany, rozmiziany, rozmruczany i straszny z niego gaduła.
A piszę tu żeby pochwalić się, że w tym tygodniu zamieszka z nami drugi kotuch :)
Będzie to zwierz, którego na cito musi się pozbyć znajomy z pracy TŻ - około półtoraroczny, wykastrowany whiskas.
Cieszę się i martwię jednocześnie - wiem że damy radę wykarmić dwa koty, wiem, że jeśli się polubią będą lepiej znosić samotne godziny w mieszkaniu, wiem że dwa koty to generalnie świetna sprawa...
Ale jednak martwię się jak Dżosef zareaguje. Nigdy nie miałam więcej niż jednego kota, wiem że łączenie na początku jest wielkim stresem i dla rezydenta i dla nowego mieszkańca i nie jest lekko. Nowy kotuch to podobno totalny flagmatyk i ciamajda i na niczym mu specjalnie nie zależy ;) więc może da się łatwo zdominować Dżosefowi i nie będą się bić w nieskończoność?
Ale z drugiej strony Dżosef to też nie twardziel a delikatny, wrażliwy kot - na pewno będzie przeżywał stres.
No a my to już się zaczęliśmy tym wszystkim stresować ;)
Obrazek
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=27 ... #p10371487 - wyprzedaję masę rzeczy, znajdź coś dla siebie!

Keirzontko

 
Posty: 446
Od: Sob lip 12, 2008 19:54
Lokalizacja: Kraków | Warszawa Mokotów

Post » Czw lis 05, 2009 7:00 Re: Józek - mam dom :)

Keirzontko pisze:Słuchajcie, zaniedbuję okrutnie wątek Dżosefa, więc kajam się. U kocia wszystko dobrze, kiedy oglądam teraz jego stare zdjęcia w tym wątku mam wrażenie że przytył :oops:. Jest kochany, rozmiziany, rozmruczany i straszny z niego gaduła.
A piszę tu żeby pochwalić się, że w tym tygodniu zamieszka z nami drugi kotuch :)
Będzie to zwierz, którego na cito musi się pozbyć znajomy z pracy TŻ - około półtoraroczny, wykastrowany whiskas.
Cieszę się i martwię jednocześnie - wiem że damy radę wykarmić dwa koty, wiem, że jeśli się polubią będą lepiej znosić samotne godziny w mieszkaniu, wiem że dwa koty to generalnie świetna sprawa...
Ale jednak martwię się jak Dżosef zareaguje. Nigdy nie miałam więcej niż jednego kota, wiem że łączenie na początku jest wielkim stresem i dla rezydenta i dla nowego mieszkańca i nie jest lekko. Nowy kotuch to podobno totalny flagmatyk i ciamajda i na niczym mu specjalnie nie zależy ;) więc może da się łatwo zdominować Dżosefowi i nie będą się bić w nieskończoność?
Ale z drugiej strony Dżosef to też nie twardziel a delikatny, wrażliwy kot - na pewno będzie przeżywał stres.
No a my to już się zaczęliśmy tym wszystkim stresować ;)

Dokocenie w większości przypadków się udaje, czasem trwa kilka dni, czasem trochę dłużej.
Ważne jest, żeby rezydent od początku nie poczuł się odrzucony, w związku z przybyciem nowego kotka. Będziecie musieli dać mu do zrozumienia (pieszczotami np), że to nie przybył konkurent do Waszej miłości ale dobry kolega, z którym można wspaniale spędzać czas, gdy Duzi są w pracy.
Kciuki za udane dokocenie :ok: :ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Czw lis 05, 2009 8:07 Re: Józek - mam dom :)

dokładnie tak jak napisała Mar9
jeżeli do tej pory wartość pieszczot wynosiła 1 to teraz będzie musiała wynosić 2 na każdego kota :lol: czyli w sumie 4
możecie spróbować feliwaya albo krople Bacha
ale zdecydowanie najważniejsze jest żeby żaden z kotów nie czuł się zaniedbany, niekochany, niedopieszczony i to Wy musicie wystąpić z inicjatywą zabaw i pieszczot żeby koty się nie wycofały
a najlepiej żeby w zabawie uczestniczyły oba kocurki
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com

Killatha

 
Posty: 9652
Od: Sob lis 17, 2007 12:04
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie lis 08, 2009 14:05 Re: Józek - mam dom :)

Raport z pola walki:

Piątek wieczór, godzina 1800. Przywozimy Stefana(tudzież Stiepana/szarego). Józek radośnie wyskakuje nam na spotkanie, po czym zatrzymuje się w pół kroku (i metra, bo go bezwładność pociągnęła), wydaje z siebie wściekły syk i zamiera. Wypuszczamy kota, Józek się jeży, po czym koty obwąchują się, a nasz rezydent zwiewa pod łóżko. Nowy od razu zaczyna z radosnym miauczeniem (a wyje jak syrena) obcierać dosłownie wszystko w zasięgu wzroku. Niestety, szczególnie interesuje go wyjście na balkon i klatka ze szczurami, czyli akurat te dwie rzeczy, których mu nie wolno. Na szczęście nie interesuje się terkami dla pająków (ale nie mówcie mu! Bo chyba jeszcze ich po prostu nie kojarzy). Noc upływa pod znakiem straszliwego syczenia spod łóżka, i odgłosów bawienia się ze wszystkim co popadnie. Zasypiamy, niepewni o poranek.

Sobota. Józek o dziwo, mimo oddania całego pola walki nie wytrzymał tęsknoty za spaniem z nami i rano obudziłem się z czymś futrzastym między nami. Młody latał jak - nomen omen - kot z pęcherzem i oznaczał dalej wszystko. Biedny Józek tylko patrzył... Powoli jednak zaczął odzyskiwać front, bowiem syczenie dobiegało już nie tylko spod łóżka ale i z samej kołdry, gdzie leżał. Niestety, nowy jest deczko przygłuchy i ogólnie rzecz biorąc lekko niedorobiony, zatem nic sobie z tego nie robił. Bezceremonialnie wlazł na łóżko, wywiązała się krótka walka polegająca na syknięciu i machnięciu łapą, po czym Józek zwiał z łóżka. Dobrze, że zaczął chociaż, że tak ładnie powiem, defekować, bo obawiałem się że z nerwów nie będzie mógł albo będzie robił tam gdzie śpi. Na szczęście to ideał kota, zatem prędzej czy później ruszył na misję odbicia kuwety. Mimo tego że postawiliśmy drugą, na wszelki wypadek, przy łóżku, on chciał do swojej. Były trzy podejścia, przerywane przez ciekawskiego Stefana.

Popołudnie. Te koty to same nie wiedzą czego chcą, tzn. Józek chyba nie wie. Raz się ze Stefanem obwącha i wszystko gra, za pięć minut syczy jak wąż i nie dopuszcza do siebie. Duzi w liczbie 2/3 wychodzą. Zostaje nasz współlokator. Gdy wychodzimy z budynku, oglądam się za siebie i myślę, że dobrze byłoby wracać do czegoś więcej niźli wypalony krater. U znajomych po jakimś czasie piszę do współlokatora - koty śpią, raz przyłaził do niego Józek, potem wpadł drugi co oczywiście rozwiązało problem Józka. Wreszcie koty poszły spać, oba osobno niestety.

Wracamy, prawie północ. Dom stoi cały. Oddycham z ulgą. Ja siadam do pracy, Keirzontko robi swoje na komputerze. Czasem trwają krótkie, dwusekundowe walki, ale generalnie jest spokój. Najgorsze ma dopiero nadejść.

Sobota, około czwartej w nocy. Stwierdzam że mi na dzień dzisiejszy pracy wystarczy i kładę się spać.
Za pół godziny wstaję, bo Stefan robi roz**** w pokoju. Zdejmuję go z klawiatury na biurku, mówię grzecznie co i jak i idę spać.
Za godzinę budzi mnie hałas. Kot walczy ze wszystkim w pokoju. Uspokajam go, rzucam mysz (z piórami w dupie), po czym kładę się spać.
Za godzinę budzi mnie hałas. Kot stoi na suficie klatki szczurów. Wstaję, zdejmuję go z klatki, mówię że obedrę ze skóry, przy okazji mruczę w okolice łóżka że ten co pod nim leży powinien Stefanowi pi... w łeb raz a dobrze i byłby spokój. Miziam Stefana z dala od klatki. Ponieważ jest szósta rano, przy okazji wychodzę na papierosa.
Za jakiś czas znowu hałasy, wstaję, wszystko ok. Kot leży na moim fotelu i patrzy się jak ze Shreka.
Idę spać.

Budzimy się koło pierwszej i... tu urywa się historia. Spisuję ostatnie wydarzenia. ;)
It doesn't think, it doesn't feel
It doesn't laugh or cry
All it does from dusk till dawn
Is make the soldiers die

Raging_Locust

 
Posty: 21
Od: Śro paź 01, 2008 20:19
Lokalizacja: Universe

Post » Pon lis 09, 2009 17:03 Re: Józek - mam dom :)

i co dalej???? :ryk: :ryk:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pon lis 09, 2009 21:36 Re: Józek - mam dom :)

To teraz ja się wypowiem pokrótce.

Generalnie tragicznie nie jest, ale "młody" ma kompletne ADHD, które ujawnia mu się zwłaszcza w nocy. Niestety. Usiłujemy spać (razem z Josephe na łóżku) ale jak tu spać kiedy młody wspina się na szafkę, zrzuca z niej połowę przedmiotów, zeskakuje, bawi się każdym z przedmiotów średnio przez 5 minut, każdym wydając inny hałas, a następnie rusza w kierunku kolejnej szafki/stolika/biurka. Zasypia słodko nad ranem, więc my też ale cóż z tego, skoro za pół godziny dzwoni budzik :(
TŻ rozmawiał z poprzednim właścicielem Stiepana i ten jest kompletnie zszokowany takim zachowaniem swojego ex kota. Twierdzi że u niego był całkowicie rozlazłym leniwcem zwlekającym się z posłania tylko po to by coś zjeść.
Wspólnie doszliśmy do wniosku, że może to jakiś sposób odreagowania dla młodego? Może ma po prostu jakąś bezsenność i jak się całkiem oswoi z nowym domem to mu przejdzie?

A jak Dżosef? Nadal prycha na Stiepana, ale łazi już swobodnie po mieszkaniu, nie krępuje się jeść w kuchni ani robić do kuwetki, choć nie jest zachwycony że Stiepan go przy tym obserwuje (a łazi za nim upierdliwiec wszędzie). Generalnie Stiepan jest ciekawski i chce się zaprzyjaźnić, ale Dżoseph pogardza ofertą.

Chociaż wczoraj koty znalazły się blisko siebie i zaczęłam je oba zabawiać sznurkiem. Młody oczywiście radośnie zaczął się bawić, a Józek opierał się, opierał... po czym nie wytrzymał i też zaczął łapać sznurek. Tak więc przez jakieś 5 minut oba koty bawiły się koło siebie jednym sznurkiem :twisted: Po czym Dżoseph przypomniał sobie że nie znosi młodego, prychnął i poszedł :lol:

I parę zdjęć:
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Obrazek
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=27 ... #p10371487 - wyprzedaję masę rzeczy, znajdź coś dla siebie!

Keirzontko

 
Posty: 446
Od: Sob lip 12, 2008 19:54
Lokalizacja: Kraków | Warszawa Mokotów

Post » Pon lis 09, 2009 21:40 Re: Józek - mam dom :)

:lol: :ryk:
proponuję młodego "wykończyć" to znaczy po 17 nie pozwolić mu zasnąć (o ile to realne)
albo przynajmniej spróbować go wieczorem zmęczyć solidnie
jak Was nie ma to on smacznie śpi
a skoro już jesteście w domu to nadrabia, przecież rano znowu znikniecie :lol:
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com

Killatha

 
Posty: 9652
Od: Sob lis 17, 2007 12:04
Lokalizacja: Zabrze

Post » Wto lis 10, 2009 7:03 Re: Józek - mam dom :)

Killatha pisze::lol: :ryk:
proponuję młodego "wykończyć" to znaczy po 17 nie pozwolić mu zasnąć (o ile to realne)
albo przynajmniej spróbować go wieczorem zmęczyć solidnie
jak Was nie ma to on smacznie śpi
a skoro już jesteście w domu to nadrabia, przecież rano znowu znikniecie :lol:

myślę, że to może być sposób na młodego :ok:
ja wiem, że Wy jesteście niewyspani, zmęczeni itp, itd ale opisy wyczynów kociambrów, a szczególnie młodego są tak zabawne, że :oops: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510 i 78 gości