Byłam wczoraj w schronie..
i dzięki bogu zaraz po wyjściu Tż wyciągnął mnie na obiad i piwko ze znajomymi .. Dzięki bogu, bo na chwilkę przestałam myśleć ...dzięki bogu bo serce pokroiło mi się wczoraj na 32 kawałki...
Uświadomiłam sobie jeszcze bardziej, jak niesamowicie te koty są wytęsknione..jak bardzo potrzebni są tam ludzie..
tylko po to w sumie, żeby poświęcić im uwagę..
ja mogę sprzątać,ogłaszać,organizować,cokolwiek..
ale potrzebuję bardzo ludzi do głaskania..
Ze względu na koty i na mnie [mam astmę atopową] zaczynam od porządnego posprzątania kociarni..ale wtedy po prostu brakuje mi czasu na poświęcenie na oswajanie..
a czas goni.. bo idzie maj.. będą małe kociaki..a starszakom wtedy bardzo maleją szanse na adopcje..
a bardziej pozytywnych rzeczy..
Poprosiłam o odrobaczenie małej kociarni.. odrobaczona
Poprosiłam o budkę.. jest budka
Prosiłam o inhalacje dla zasmarkańców..zrobione
Powiedziałam kierowniczce o dt Migotki i pytam tak kontrolnie czy się zgadza.. na co ona : "Czy ja się zgadzam? Ja się bardzo bardzo cieszę"

Nawet Pan od psich porządków zapytał mnie "Pani Aniu jak się ma kociarnia?"

Mam wrażenie,że wszyscy, których tam spotykam wspierają mnie jak tylko mogą.. czynem..myślą... wiecie jakie to budujące ?

:D:D
z njusów dużej kociarni:
Korba [sycząca szylkretka] jest chora

Nie miała nawet siły syczeć przechodząc obok mnie.. ma jakieś takie dziwne oczy.. i cieknie jej z pyszczka ślina.. tzn taki jeden wiszący glut..

Martwi mnie to bardzo. bo Korba jest dzika..na tyle dzika, że nie daje jej się dotknąć.. a co dopiero leczyć..

Nie wiem co z nią będzie.. czekam na wetkę po świętach..
Profesor ma na plecach jakieś podejrzane kołtuny..niestety nie dał się obejrzeć.. też czekamy na wetkę.. natomiast pobawił się ze mną patyczkiem na którego się bardzo wkurzał.. właściwie to chyba wkurzał się też na mnie, że go zaczepiam i musi się bawić

Wkurzanie się Profesora polega na wydawaniu z ciałka czegoś pomiędzy warkiem a mrukiem

:D:D Kochany jest

Chciałabym móc go wziąć do domu i zobaczyć jak się staje miziakiem.. a wiem, że jest miziakiem
Niuniek mnie pozaczepiał,pobarankował,pobawił się ze mną i w sumie to prosił przekazać, że ma się dobrze i że czeka na dom
Puchacz przestał na mnie syczeć
Chmurka okazała się być Krówką ze strony schroniska i uwaga uwaga.. sama do mnie podeszła i ocierała się o mnie.. sama z siebie
Pan Ciekawski podszedł do mnie w kociarni na wyciągnięcie ręki i zjadł kiełbaskę-przekupną:D
Tygryska to nowa dla mnie koteczka, która też sama z siebie podeszła po kiełbaskę..nie uciekała..nie dała się pogłaskać..ale wygląda mi na towarzyską kotkę
Dziadek przede mną zwiał.. ale to dobry znak, bo znaczy to, że Dziadek ma całkiem sporo sił
Po świętach jak tylko moje mięśnie dojdą do siebie planuję porządek w dużej kociarni
z njusów małej kociarni:
Nutek niestety boi się innych kotów.. okazało się , że łysa plama na szyi Nutka, to efekt prania przez inne koty.. dlatego zamieszkał w małej kociarni, bo wszyscy się na nim wyżywali

Nutek wpychał się mi na kolana..zagadywał..zazdrośnik jeden obsyczał Żbiczka i w spokoju oddawał się miziankom
Żbiczek..
Żbiczek rozłożył mnie na łopatki... Żbiczek mnie kocha.. tzn może nawet nie mnie.. ale towarzystwo człowieka i głaskanie.
Wyobrażcie sobie, że po mizianiu Żbiczka musiałam też zrobić inne rzeczy..Żbik stał pod drzwiami i mnie wołał.. nawet jak mnie nie widział, o wiedział skubany, że tam jestem..musiałam podchodzić co jakiś czas i pogłaskać chociaż przez sekundę Żbika, bo tak miauczał, że aż ochrypł..
Ząbek.. zabrakło mi czasu, żeby odwiedzić Ząbka
z njusów zasmarkańców:
Nosek vel Piorun strasznie kicha i oddycha ze świstem i charczeniem..Martwię się o niego, bo ponoć już trochę tam siedzi, a efektów leczenia nie widać.. Nie wiem czy na prawdę jest nieufny..czy dziki czy udaje.. Nie dał mi się dotknąć, ale jak zobaczył mnie w boksie obok u Migotki to ocierał się o co popadnie. Uwielbia kocie kiełbaski..
Nie wiem jak mogę mu pomóc..

Może jakieś pomysły?
Smolik.. Smolik to kolejny kot , który mnie wczoraj zaskoczył..
Zaskoczył mnie tym, że na mój widok zaczyna mruczeć,miauczeć,ocierać się i wchodzić na kraty..wspina się prawie na wysokość mojej twarzy i mruczy...

Ma duży katar.. i z oczu mu leci i noska..Przetarłam wczoraj trochę paszczę..Smolik jest takim pluszowym misiem.. kojarzy mi się bardzo z przytulankami z dzieciństwa..

Jest bardzo kochany.. bardzo bardzo... łagodny i przyjacielski.. Smolik jest kotem dokarmianym przez znajomą pani Haliny..czyli głównodowodzącej schronu..przyjechał na zimę na tymczas..ponoć ma wrócić na działki..
bo to troszkę starszy kotek..i chory.. i nikt o niego nie pytał..nikt nie zainteresował się Smolikiem..
szanse na dom nijakie.. Zastanawiałam się czy by nie wynaleźć jakiejś lecznicy ze szpitalikiem, która by go wyleczyła z tego kataru przed powrotem na działki..
ale to nie jest kot na działki !!!!!!!!

:(:(
Migotka Rozmawiałam wczoraj z naczelną Korciaczkowa czyli z mamą dziewczyn

powiem tylko jedno....
Matko Boska Częstochowska daj wszystkim bezdomnym kotom takie domy tymczasowe jak ten
<emotka bardzo bardzo wzruszona>