Tillibulko napewno spróbujemy pomóc Olafen, zaraz ją odszukamy

Dzięki za słowa otuchy, ale to co nas spotkało na zawsze pozostawi 'bliznę' Dzieki że tu jesteś i za miłe słowa- jesteśmy dopiero początkujące w photoshopie, zdjęcia itp.
Mikuś- wiesz, że też o tym myślałyśmy, ale tak jakoś nie chciałysmy sie narzucać, stwierdziłyśmy że jak bedizecie chcieli to sami poprosicie. Nie ukrywamy, że bardzo chciałybysmy wpaść do Was
Sally obecnie leży na biurku, a jej mina mówi sama za siebie: ,,śpię, nie przeszkadzać" i biada temu kto jej przeszkodzi. Kochana jest, bo nawet pazurków nie wyciąga. Najfajniejsze (zwłaszcza dla nas- miłośniczek psów, to one były pierwsze) w niej jest to, że wącha jak pies dzięki czemu zawdzięcza swe imię. Nie jest jeszcze superkontaktowa, ale krok po kroku i wyjdzie od nas jako kompetny miziak. Strasznie ciężko bedzie nam się z nią rozstać. Zresztą jak z każdym poprzednim kotem (tymczasem). Morisię, kotkę szylkretkową, niezwykły okaz z ulicy pokochałyśmy za to, że dała nam się dotknąć, oswiłysmy ją do tego stopnia że mruczała od czasu do czasu, choć przez całe życie zwiewała przed ludźmi. Benią, schroniskową Bożenkę z Łodzi za jej gabaryty, za urządzone nam przez nią awantury, ten pyszczek pełen pretensji o wszystko. Asa, miziaka na sto dwa z Opola za jego cud charakter, miłość do wszystkiego co żyje. Salci lista jest długa. Bardzo długa. Jest panną nietykalską, nieśmiałą koteczką która powoli przełamuje barierę nieufności.
Dziękujemy, że jesteście z Panną Fufu 