Maurycy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sty 19, 2004 19:50

Biedaczek :)
Nelly, on nie jest chudy! Widziałaś na moich stronach zdjęcie Dorinki, która wpadła do wanny? To jest dopiero chudzina :)

Wojtek

 
Posty: 27797
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Pon sty 19, 2004 19:56

dzielna z ciebie dziewczyna 8) a to musialas chlopakow wystraszyc :ryk:

a Maurycy to w kapieli naprawde chudzinka straszna 8) 8O co to wlos robi z kota :D ale po kapieli to wyglada na zadowolonego :lol:

Aggatt

 
Posty: 1958
Od: Sob sie 09, 2003 13:36
Lokalizacja: Caerphilly (kiedys Bydgoszcz)

Post » Pon sty 19, 2004 19:58

Fotki.
Po kąpieli wyglądam zupełnie jak... pies http://miau.pl/upload/kap.jpg

Kąpiel kąpielą, a umyć i tak się trzeba http://miau.pl/upload/pokap.jpg

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon sty 19, 2004 20:09

Śliczny jest, :1luvu: nawet taki mokrusi :lol:
"NiechodziOToByCzłowiekMiałKota,TylkoByKotMiałCzłowieka"
Obrazek

RyuChanek i Betix

 
Posty: 2807
Od: Śro lis 05, 2003 11:48
Lokalizacja: Radzionków/Rojca- k/Bytomia- Śląsk

Post » Pon sty 19, 2004 20:09

Wojtku, muszę zajrzeć, bo nie pamiętam :)
Tak Aggatt, cała linia kota to futro jak się okazuje.Przyznam, że oglądałam go z ciekawością, i jest taki - umięśniony ( na zdjęciu tego nie widać). Nic tłuszczyku, same mięśnie :D
Maurycy mokry to jeszcze nic w porównaniu z psem, on to dopiero wygląda jak chuda sierotka :D

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto sty 20, 2004 0:56

Betix, dziecko kazało podziękować :D

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto sty 20, 2004 2:42

Właśnie zobaczyłem pieska w podpisie!
Jaki ładny! :)

Wojtek

 
Posty: 27797
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Wto sty 20, 2004 10:16

Ale ładny piesek :ryk:
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Pon sty 26, 2004 19:39

Maurycy zaczyna zachowywać się jak stary kocur :D a nie koci nastolatek. Kiedyś gramolił się odwiedzającym na kolana, uwodził ciepłym spojrzeniem spod brwi a'la Banderas :wink: a teraz gdy ktoś przyjdzie obejrzy go z prawej z lewej i po drapaku wchodzi na swoje stanowisko na segmencie oglądać gościa en face.
Siedzi w góry, napuszony taki, mruży ślepia i mierzy spojrzeniem, takim zimnym "syberyjskim" :D To już nie ten Marcyś.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto sty 27, 2004 0:12

Wiesz Nelly, obserwuję podobne reakcje u Kitka :cry: Chyba są w podobnym wieku (Rudy jest z końca kwietnia).
Powoli przestaje być radosnym zaczepialskim przytulakiem. Nie podgryza znajomych, nie zasypia im na kolanach i szczerze mówiąc bardziej interesują go przedmioty niż ludzie. Jakiś plecaczek, kurteczka - proszę bardzo. Ale kolanka? O, co to to nie.
Nie powiem, że jest zramolały, goni za zabawkami do upadłego, ale z coraz większą niechęcią przyjmuje pieszczoty. Właściwie to tylko w pewnych godzinach - wczesnym rankiem, późnym wieczorem. Poza tym zaczyna mieć swój świat.
Bardzo mnie to frustruje. Upodabnia się do swojej mamy, niestety.
Liczę na to, że jak pojawi się w domu drugi kotek, będzie trochę zazdrosny i znów (kiedy mu obrażenie przejdzie) będzie przesiadywał na kolankach.
Gdzie mój mały Kiteczek? :crying:

Sigrid

 
Posty: 6644
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Wto sty 27, 2004 10:55

Sigrid, Maurycy jest z 13 marca - czyli o miesiąc starszy :D Fajnie, za rok to będzie bez znaczenia przecież, ale na razie - jest starszy! :D o cały miesiąc z kawałkiem małym.
Maurycy nie zmienił się w stosunku do mnie - to znaczy przepraszam, też trochę się zmienił ale przychodzi na pieszczotki kilka razy dziennie, przychodzi (na szczęście). Ale w stosunku do "obcych" to bardzo się zmienił. Też mam nadzieję, że nowa kicia (którą planuję, ale to na razie plany - z tym, że na pewno będzie prędzej czy później) wpłynie na niego pozytywnie. Właściwie to jestem tego pewna. Pamietam jaki był ożywiony gdy przyszła Liza. Brakuje mu kociego towarzystwa, na pewno.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto sty 27, 2004 12:00

Dziewczyny, w imieniu "starych kocurów" :wink:
powiem tylko, że nie zawsze kot przestaje być miziasty.
Na szczęście dla mnie, mój koteczek jest bardzo, bardzo czuły.
I lubi przychodzić na kolana moich gości.
Lub wywalić brzucho do głaskania :D
W kwietniu skończy cztery lata.
Obrazek

Ella

 
Posty: 8227
Od: Czw mar 07, 2002 13:22

Post » Wto sty 27, 2004 12:12

Ella, no bo Drakula jest przecież Boski! - tak czy inaczej :D
Ja nie mam Boskiego kota
:( :wink:
Ale, jeśli nie zmieni się w stosunku do mnie, no to już niech będzie - trudno, inni muszą się obejść smakiem.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt lut 06, 2004 0:03

Właśnie się zastanawiam i jestem moment przed podjęciem decyzji, ważnej bo mogącej mieć konsekwencje.

Jest już stosunkowo późno (dla niektórych ludzi, jak np. mój biedny TZ) i należy uszanowac ciszę nocną - oraz to, że ktoś już śpi.
A Maurycemu już od wczoraj mniej więcej o północy zachciewa się bawić piłką pingpongową. Nie macie pojęcia, ile życia idzie tchnąć w taką piłkę przy odrobinie dobrej woli kota. A Maurycy wolę ma. Gra ze ścianą w ping ponga aż miło! A raczej nie miło bo łomot naprawdę okrutny.
Gdybym już poszła spać to Maurycy też by poszedł. Ale jeszcze nie moja pora.
No i ten dylemat właśnie.
Jeżeli piłkę kotu zabiorę, to kot będzie smutny - a tego nie chcę. On tak nie często sam się bawi piłką, a że akutat taką piłką o takiej godzinie? Przecież na zagarku się nie zna.
Jeżeli mu piłki nie zabiorę, to lada moment obudzi się TZ. Co usłyszę dokładnie nie wiem, :roll: ale przypuszczam, że coś na temat mojej chęci większej ilości kotów w domu oraz mojego braku, no tego, jak to się nazywa ... krytycyzmu wobec zachowań kota.
Ryzykowac, nie ryzykować ...

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt lut 06, 2004 0:10

:D

Nelly, ja ze wzgledu na sasiadow (bo sama moge sobie zalozyc te one do uszu :wink: ) nie pozwalam na zabawe glosnymi zabawkami... szkoda mi sasiadow :D

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], kasiek1510 i 125 gości