Właśnie się zastanawiam i jestem moment przed podjęciem decyzji, ważnej bo mogącej mieć konsekwencje.
Jest już stosunkowo późno (dla niektórych ludzi, jak np. mój biedny TZ) i należy uszanowac ciszę nocną - oraz to, że ktoś już śpi.
A Maurycemu już od wczoraj mniej więcej o północy zachciewa się bawić piłką pingpongową. Nie macie pojęcia, ile życia idzie tchnąć w taką piłkę przy odrobinie dobrej woli kota. A Maurycy wolę ma. Gra ze ścianą w ping ponga aż miło! A raczej nie miło bo łomot naprawdę okrutny.
Gdybym już poszła spać to Maurycy też by poszedł. Ale jeszcze nie moja pora.
No i ten dylemat właśnie.
Jeżeli piłkę kotu zabiorę, to kot będzie smutny - a tego nie chcę. On tak nie często sam się bawi piłką, a że akutat taką piłką o takiej godzinie? Przecież na zagarku się nie zna.
Jeżeli mu piłki nie zabiorę, to lada moment obudzi się TZ. Co usłyszę dokładnie nie wiem,

ale przypuszczam, że coś na temat mojej chęci większej ilości kotów w domu oraz mojego braku, no tego, jak to się nazywa ... krytycyzmu wobec zachowań kota.
Ryzykowac, nie ryzykować ...