» Sob maja 02, 2009 23:01
okazuje sie, ze kot, ktorego widywalysmy z sasiadka wieczorami, po ciemku to nie filip. zlapal sie do klatki (dzieki tweety, amelio i marco-polo), po dokladnym obejrzeniu wypuscilam go, bo nie wygladal na bezdomnego. raczej takiego co to sobie wolno chodza tu i tam, wraca do domu kiedy chce.
zreszta warczal i syczal na mnie jak lokomotywa.
nie wiem co robic dalej. wystawiac klatke? jak dlugo i czy wogole jeszcze mam szanse, skoro nie widzialam filipa juz ponadt tydzien, to jest od dnia w ktorym uciekl?
jak ja za nim tesknie! boli jeszcze bardziej niz smierc zelutki i patulki, a niepewnosc mnie dobija, zwlaszcza gdy patrze w oczy jego matce i bratu.
poradzcie, prosze...